poniedziałek, 28 października 2013

UWAGA

Może niektórym z was nie podoba sie moje opowiadanie, a Oli bardziej. Ona napisala mi ze powrocila do pisania link do bloga: milosc-bedzie-pamietac.blogspot.com     Mozecie do niej wchodzic ma chyba na razie tylko prolog, ale przadny.

sobota, 19 października 2013

2 Rozdział

Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać, to było straszne... Czuję się zgwałcona, tak mogę to nazwać. Dla mojego ojca to łatwy zarobek, zarabia na tym, że oddaje swoją córkę w łapy jakiś oblechów. W tym momencie do pokoju wszedł ojciec, z uśmiechem na twarzy podszedł do mnie i zaczął:
-Dobra, robota... Oczywiście, jak na twój pierwszy raz... Rób tak dalej to będziesz bogata.-Zaśmiał się.-Zaraz przyjdzie drugi klient, i to będzie tyle do wieczora w ciągu dnia pójdziesz do sklepu i kupisz sobie "coś" ładnego, zrozumiano?-Pokiwałam tylko głową.- A teraz idź się przygotuj...-Ruszyłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i pofalowałam je, pomalowałam się i tak dalej... Gdy skończyłam niepewnie poszłam do salonu, gdzie już wszyscy czekali. Tata pociągnął mnie za rękę, usiadłam na jego kolanach.
-Prawda, że śliczna?-Zapytał mój ojciec.
-Prawda, Steve... Jest bardzo młoda, pewnie niedoświadczona, co?-Zakpił koleś.
-Jest w tym bardzo dobra...
-Udowodnij.-Stwierdził ten gościu.
-Dobra, mała rób mu loda...
-Że teraz..?-Zająkałam się.
-Nie w grudniu po południu!-Krzyknął zły ojciec i popchnął mnie w stronę męszczyzny. On złapał mnie za biodra i przysunął do siebie. Złapał mnie za ramiona i pociągnął w dół. Rozpiął rozporek, wzięłam głęboko powietrze, mój tata obserwował jak robię loda jakiemuś oblechowi po 20... Wzięłam jego penisa do rąk i zaczęłam go głaskać i masować... Usłyszałam ciche jęki, polizałam czubek jego członka, widać że go to podniecało. Wzięłam jego prącie do ust i zaczęłam ssać, męszczyzna wepchnął mi go głęboko do gardła, jednak ja nic nie przestawałam... Ciągle słyszałam postękiwania i jęki, nagle ktoś mnie złapał za ramiona i odsunął. To był mój tata, popatrzał na mnie z uśmiechem.
-I jak było?-Zapytał klienta.
-Ymmm, zamawiam ją na tydzień...-Stwierdził.
-Tydzień? To dość długo...-Zastanawiał się chwile.-100 tys $ z góry, po wszystkim następne 100 i zgoda.
-Dobra, zaraz wrócę ze 100 i dzisiaj o 15:00 po nią przyjdę...
-Nie chcesz wykorzystać ranka?-Zapytał zdziwiony Steve.
-Jeszcze się nią zabawie...-Zaśmiał się, gdy wychodził pocałował mnie w usta i wyszedł, patrzałam się na ojca.
-Dzisiaj pójdziesz na duże zakupy, pamiętaj tylko ubrania, jasne? A teraz idź spać, jak zgaduje przed tobą pracowita noc. Po jego słowach pokierowałam się do swojego pokoju, przebrałam się w piżamę i poszłam spać, jednak coś obudziło mnie o 11 rano, spałam nędzne 3 godziny...  Otworzyłam oczy nade mną stał tata.
-Ari, wstawaj...-Na zdrobnienie mojego imienia przeszedł mnie dreszcz, tata nazywał mnie tak, kiedy byłam dzieckiem.-Ari, wstawaj musisz iść na zakupy...-Oprzytomniałam powoli wstałam, uśmiechnęłam się do taty. On jest dla mnie miły, bo dzięki mnie zarabia pieniądze. Tak bardzo mi go brakowało... Jeśli on zamierza być wtedy taki cały czas to może warto to robić? Dałam mu buziaka w policzek i on mi nic nie zrobił... Wzięłam jakieś ubrania z szafki i poszłam do łazienki. Wzięłam tam gorący prysznic, pofalowałam włosy, ubrałam się i pomalowałam. Wyszłam szybko z łazienki i poszłam do taty, który był w salonie i oglądał jakiś film.
-Tatku, to dasz mi kase na te ubrania?-Zapytałam ze słodkim uśmiechem.
-No, tak przyjdź gdzieś o 14 musimy jeszcze pogadać...-Powiedział poważnie.
-Zawiało grozom.-Zaśmiałam się, wzięłam z dłoni taty plik banknotów i wyszłam z domu.-Jak 1 noc zmienia człowieka...-Powiedziałam sama do siebie. Weszłam do WIELKIEJ galerii. Najpierw weszłam do Sex-Shopu gdzie kupiłam bieliznę, właściwie kilka 7 na każdy dzień nowa... Później pochodziłam po sklepach z normalnymi ubraniami, butami i kosmetykami. W domu byłam równo o 14, tata siedział w salonie i coś oglądał. Podeszłam do niego i dałam mu buziaka w polik.
-Cześć, tatku. Nawet nie wiesz ile rzeczy kupiłam... -Zaśmiałam się.-O czym chciałeś pogadać?
-Pojedziesz do tego chłopaka na ponad tydzień, i jestem pewien że w nocy będziecie się kochaj. Pamiętaj o zabezpieczaniu się i chciałbym żebyś pokazała mi co umiesz...
-W sensie?-Zapytałam zdziwiona.
-Ten chłopak ma imorezowe towarzysto, mogę się założyć, że będzie striptiz... Nie ćwiczyłaś tego, a musisz być przygotowana.
-To ja pójdę się przygotować, a ty zadzwoń do niego i powiedz żeby był na 17, oki?
-Dobra.-Pobiegłam szybko do łazienki przebrałam się i wbiegłam do salonu. Podeszłam do taty i usiadłam na niego okrakiem, zaczęłam go całować po szyji, powoli zdejmowałam jego koszulkę, zaczęłam lizać jego tors, całować go po obojczykach... Tak wiem, jestem suką i do tego bez uczuć, ale robię to dla taty, aby był ze mnie dumny... Zaczęłam zjedżać coraz niżej aż do rozpięcia jego spodni, zaczęłam pocierać swoim ciałem o jego krocze, wiem że go pociągałam i na pewno miał ochotę wtargnąć we mnie, ale próbował zachować powagę. Po chwili rozpięłam jego rozporek i wyciągnęłam członka od razu zaczęłam go ssać i lizać. Cała ta scena trwała około godziny, skończyłam byłam odrobinkę zmęczona.
-I jak?
-Będzie dobrze.-Uśmiechnął się. Po tych słowach szybko pobiegłam do łazienki i ubrałam się w nowe ciuchy, po chwili poszłam do pokoju i zaczęłam się pakować do walizki. Gdy skończyłam była 17 usłyszałam jak otwierają się drzwi na dole, dlatego szybko wzięłam walizkę i zeszłam na dół. Stał tam ten chłopak, podeszłam do niego i dałam mu całusa w usta. On przywitał się z ojcem i zaprowadził do auta SPORTOWEGO. Na pierwszy rzut oka widać, że chłopak jest bogaty. Jechaliśmy w kąpletnej ciszy przez cały czas, wjechaliśmy do najbogatszej dzielnicy w Los Angeles! Nagle chłopak się zatrzymał przed willą. Objął mnie ramieniem i zaczął mówić:
-Słuchaj mała, mam na imię Chaz, man 19 lat, a ty?
-Ariana, 17...- Powiedziałam ze słodkim uśmiechem.
-Posłuchaj, mieszkam z kumplami, a ty udajesz moją dziewczynę.
-Dobra, nie ma sprawy.-Chłopak otworzył mi drzwi od samochodu, a potem od domu. W środku panował istny bajzel, ciągłe imprezy robiły swoje. Chaz zaprowadził mnie do salonu, gdzie siedzieli jacyś chłopacy...
-Chłopacy, słuchajcie!-Krzyknął, a oni odwrócili się w naszą stronę, jeden z nich miał wspaniałe brązowe oczy, poprostu fabryka czekolady.-To jest moja dziewczyna Ariana, przez jakiś czas z nami zamieszka.
-Siema.-Przywitali się chłopacy, a ja lekko pomachałam ręką. Chaz uśmiechnął się i pociągnął mnie za rękę do swojego pokoju. Gdy tylko zamknął za nami drzwi, zaczął mnie zachłannie całować w usta, oddawałam pocałunki, w końcu za to mi płacił. Po chwili zjechał z moich ust na szyje i obojczyk. Nie chciałam być gorsza i powoli zaczęłam ściągać z niego koszulkę...
*3 godziny później*
Skończyło się tym, że goli leżeliśmy w łóżku, chłopak przytulił się do mnie i zasnął. Była 21 nie chciało mi się spać więc powoli uwolniłam się z uścisku Chaza i ubrałam się. Zeszłam do salonu, siedział w nim chłopak z niesamowitymi oczyma. Stanęłam w drzwiach i zapytałam:
-Mogę wejść?
-Pewnie siadaj.-Uśmiechnął się.co odwzajemniłam i usiadłam obok niego.
-Jak masz na imię?-Zapytałam ciekawa.
-Nie znasz mnie?-Zapytał rozchachany, na co ja pokiwałam głową przecząco.-Jestem Justin...

1 Rozdział

Za mną stał tata, popatrzył się na mnie.
-Widzę, że już rozpakowałaś prezent?-Zaśmiał się pod nosem, popatrzyłam się na niego uważnie.-Ile dzisiaj zarobiłaś?-Zapytał już wrogim tonem.
-100$...-Powiedział cicho, wiedziałam jak zareaguje ojciec, i nie myliłam się.
-Ty szmato!- Zaczął ciągnąć mnie za włosy, przez co na moich policzkach pojawiły się łzy. Popchnął mnie na łóżko, byłam przestraszona.-Skoro nie umiesz na siebie zarobić, znalazłem ci pracę...- I rzucił we mnie bielizną.-Przebieraj się, w łazience masz coś jeszcze.-Uśmiechnął się chytrze, powoli wstałam i ruszyłam do łazienki, byłam skołowana. W środku, była lokówka, kosmetyki skąd on to wszystko wytrzasnął? Pofalowałam sobie włosy, zrobiłam kreski i pomalowałam rzęsy, był tylko jeden kolor szminki: CZERWONY. Przebrałam się, nie wiedziałam co się dzieje, byłam przestraszona. Powoli poszłam do salonu, skąd usłyszałam głos ojca, rozmawiał z kimś...  Weszłam do pokoju bardzo skrępowana byłam w samej bieliźnie. Ojciec pociągnął mnie za ręke przez co usiadłam na jego kolanach. Obok niego siedział jakiś męszczyzna około 50.
-Prawda, że śliczna?-Poparzał na mnie z zadowoleniem ojciec.
-To prawda, Steve ile ona ma lat?-Zapytał oblizując wargi.
-17.
-Dziewica?
-Tak, będziesz pierwszy Mark.-Popatrzyłam się na niego z wystraszonym wzrokiem.
-Obgadajmy warunki, tylko szybko.-Powiedział Mark.
-To tak 2 tys $, z gumką, 3 możesz ją bić, a ona zrobi wszystko, 5 bez gumki.
-Dam ci 5, nie lubię z...
-Rozumiem cię, stary... Życzę miłej zabawy.-Zaśmiał się i wyszedł z pokoju. Tata zamknął drzwi od zewnątrz, chyba żebym nie uciekła... Wtedy ten gościu rzucił się na mnie. Szybko zdjął z siebie spodnie oraz majtki, byłam przestraszona zaczęłam się cofać, jednak ucieczkę uniemożliwiła mi ściana. On szybko do mnie podszedł i zerwał ze mnie majtki. Wszedł we mnie gwałtownie, krzyknęłam z bólu. Czułam się jakby ktoś rozrywał mnie ze środka, po moich policzkach zaczęły spływać łzy, byłam oparta o ścianę, Mark poruszał się szybko w górę i w dół, jęcząc przy tym głośno. Chyba zaczęło mu się to nudzić, bo szybkim ruchem odpiął mój stanik, rzucił nim gdzieś za siebie i od razu zaczął obmacywać moje piersi. Robił to tak mocno, poprostu je gniótł, z bólu zaczęłam głośniej krzyczeć, on tylko się uśmiechnął i powiedział mi do ucha:
-Teraz twoja kolej, skarbie...- Pociągnął mnie do kanapy, usiadł na niej, a ja stałam nad nim nie wiedząc co mam robić. Popatrzał na mnie i walnął z pięści w brzuch przez co, zgiełam się w pół i klęknęłam przed nim. On szybkim ruchem wsadził do mojej buzi swojego "penisa". Złapał mnie za włosy i przyciągnął bliżej siebie, przez co jego członek był na końcu mojego gardła, zachciało mi się wymiotować, o n zauważył to i krzyknął na mnie:
-Ssij go dziwko!- Zaczęłam robić to co mi kazał, po chwili usłyszałam jego głośne pojękiwanie i jakąź maź w ustach. Wiedziałam, że nie mogę przestać więc połknęłam jego sperme, on podniósł mój podbródek i popatrzył mi w oczy. Podniósł mnie, usiadłam na nim okramiem przerażona, on wtargnął we mnie i znów poczułam ten przeokropny ból. On wzdychając zaczął przyśpieszać, w tej samej chwili zaczął znowu mnie obmacywać, po chwili zaczął lizać językiem moje sutki, po minutce zaczął je ssać jak małe dziecko i nagle mnie ugryzł. Krzyknęłam głośno, on się zaśmiał, poczułam jak dochodzi i wyszedł ze mnie po chwili powiedział:
-Kładź się dziwko.-Wskazał na łóżko, zrobiłam to co mi kazał. Położył się obok i zaczął mnie obmacywać, złapał za moje udo i zaczął je głaskać, cały czas płakałam to było straszne, miałam nadzieję że to wszystko zaraz się skończy, ale nie. Usiadł na mnie i zaczął podskakiwać, ściskając w tym samym momencie moje piersi... Poczułam że robie się mokra, tak samo jak cała pościel dokooła, on też to zobaczył. Prosiłam Boga o to, żeby to nie było to o czym myślę, męszczyzna pochylił się nad moim uchem i powiedział:
-Mmm, komuś zaczął się okresik...- Westchnął i znowu wszedł we mnie, według mnie był coraz gorzej... Popatrzałam na okno robiło się coraz jaśniej czyli było już po 6.  On po chwili jakby znudzony tym wszystkim znowu położył się obok i powiedział:
-Zrób mi loda, maleńka...-Schyliłam się nad nim, nie chciałam tego robić... On złapał moje ręce i wsadził w nie swojego członka, zaczęłam gi dotykać i masować, myślałam że zwymiotuje, w pewnym momencie usłyszałam z jego ust.
-O taaakkk... Rób tak dalej maleńka, jesteś świetna..-Nagle złapał mnie za głowę i znów wsadził mi "go" do buzi. 
-Ssij maleńka, jak mi dobrze...-Zaczełam robić to co powiedział. Robiłam to z pół godziny, on nagle wstał, ubrał się i zwrócił do mnie:
-Wrócę jeszcze do ciebie słodziutka, zobaczysz...-Już chciał otwierać drzwi kluczem kiedy jeszcze na koniec podbiegł do mnie  wsadził swój język, do mojego gardła, ścisnął piersi i wyszedł...

Prolog

Czasem życie jest cholernie niesprawiedliwe, bo co złego zrobiłam? Odkąd 3 lata temu moja mama umarła, moje życie zmieniło się... Mój tata przestał normalnie funkcjonować pije, pali, chodzi do burdelu, a co najgorsze wyżywa się na mnie!  Bije mnie, karze chodzić do pracy i zarabiać na piwo itp. Jestem taka nieszczęśliwa i sama nie wiem czym, na to zasłużyłam... Mam tylko 17 lat, pracuję od 3, i od tamtego czasu jestem wykorzystywana. Pracuję w teatrze, sprzątam tam. Nie chodzę do szkoły, nie mam na to czasu... Weszłam po cichu do swojego domu, to niesamowie że boję się chodzić po własnym domu, jednak na nic mi to się nie zdało. Mój ojciec siedział na fotelu z piwem w ręce i przyglądał się telewizorowi, gdzie oglądał, przełknęłam głośno ślinę, bo było to straszne... PORNOL, o mój boże. Weszłam cichutko po schodach, nie chciałam aby mnie usłyszał, bo mogło by się to źle dla mnie skończyć. Gdy weszłam do pokoju, na łóżku leżało pudło. Byłam ciekawa co jest w środku, otworzyłam je niepewnymi rękoma. W środku była bielizna, jak możecie się domyślić bardzo seksowna... Nagle usłyszałam, dźwięk otwieranych drzwi stanęłam jak wryta.
**************************************
HEJ, HEJ, HEJ
I OTO PROLOG, WEDŁUG MNIE CAŁKIEM NIEZŁY... TA HISTORIA OD RAZU UPRZEDZAM BĘDZIE TROCHĘ 18+, OCZYWIŚCIE NIEKTÓRE MOMENTY, ZACHĘCAM DO DALSZEGO CZYTANIA, BĘDZIE BARDZO... CIEKAWIE!
POZDRO, ANIELLKA <3

sobota, 12 października 2013

Epilog

Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że był to tylko zły sen... Było mi ciężko, na początku czułam obrzydzenie do Georga, który nie był niczemu winien. Najgorsze było to, że nie poznałam Justina... Gdy spotkaliśmy się na promocji, przytuliłam się do niego, a on nie wiedział o co chodzi. Później okazało się, że ma dziewczynę Miley. Na początku nie mogłam tego znieść, ciężko było mi zrozumieć, że przez jeden głupi sen, zakochałam się w chłopaku. Może to się wydawać dziwne, ale odkąd Justin zaczął mnie "olewać" moje życie zaczęło się układać... Od tego chorego snu minęły już 10 lat i jestem szczęśliwa. Mam męża i wspaniałe bliźniaki, i są dla mnie całym życiem... A kto jest ojcem? Osoba, która nigdy mnie nie zawiodła czyli Rick, osoba która zawsze była przy mnie (:

Kiepska wiadomość

Hej, ludzie! Mam złą wiadomość, otóż  fabuła Oli strasznie mnie męczy nie mogę sobie z nią poradzić, a wpadłam na fajny pomysł  i prostu zakonczę to opowiadanie i zacznę pisać nowe... Mam nadzieję, że  następne też wam będzie się podobać, ostatnio czytałam  dużo  opowiadań i mam wene  twórczą. Dzięki za uwagę! Pozdro, Aniellka <3     P.S.Piszę na komórce,ostrzegam mogą być  błędy .

środa, 25 września 2013

10 Rozdział

-Justin co ty robisz?
-Nic, od dawna  nie śpisz?-Zapytał ospanym głosem.
-Od dwuch godzin, mam strasznego kaca, nie pamiętam nic co się działo przed przyjściem do domu.-Powiedziałam niepewnie.
-Lepiej nie pamiętać co robiłaś w tym klubie...-Stwierdził oschłym głosem spojrzał na swój zegarek, zapewne sprawdzał godzinę.-O cholera!-Krzyknął i zaczął zbierać swoją odzież z podłogi.
-Kochanie, co się stało?-Zapytałam wciąż leżąc.
-Muszę jechać do studia, czemu nie wstajesz?
-Nie mam menadżera, nie mam roboty.-Uśmiechnęłam się.
-Wstawaj, tam napewno wszyscy na ciebie czekają.-Skarcił mnie, więc wstałam i ubrałam się w ślimaczym tempie, czułam wzrok Justina na sobie.
*Pół godziny później*
Weszłam powoli do recepcji w studiu, podeszłam do lady.
-Gdzie mam się skierować?-Zapytałam niemiłym tonem.
-Kto pyta?-Zapytała grzecznie sekretarka, która sprawdzała coś w komputerze.
-Kurwa, odlep mordę od monitora to się dowiesz!-Wybuchłam, wtedy ona popatrzyła się na mnie przerażonym wzrokiem.
-Oczywiście, pokój 145 trzeba wjechać windą na 3 piętro, w korytarzu ostatnie drzwi po prawej.
-Wiem gdzie to jest, nie jestem głupia!
-Oczywiście, ja chciałam tylko pomóc...-Tłumaczyła się sekretarka na plakietce było imię Ariana.
-Nie umiesz pomóc, tylko denerwujesz człowieka na dzień dobry.-I zaczęłam kierować się w stronę windy, kontem oka widziałam jak chowa twarz w dłoniach.
*W pokoju oczami Megan*
Weszłam do pokoju, wszyscy byli i siedzieli na swoich miejscach. Bez słowa usiadłam na swoim krześle, wszyscy zwrócili twarz w moją stronę. Pierwszy odezwał się Rick.
-Megan, czemu się spóźniłaś?-Zapytał spokojnie.
-Nie mam menadżera to nie mam pracy, i muszę z wami poważnie pogadać o promocji płyty i tak dalej.-Teraz zwróćiła się Basia.
-Chodzi o to porwanie przez Georga z twojej promocji?-Zapytała niepewnie.
-Tak, skąd wiesz?-Zapytałam przerażona.
-Wszyscy wiedzą, paparazzi widzieli jak wpychają cię do auta, jak zaworzą pod dom Geo, jednak dalej nikt nie wie co się stało.
-George mnie zgwałcił, co najśmieszniejsze, teraz jestem w ciąży...-Powiedziałam uśmiechnięta, gdy inni patrzyli na mnie z nie dowierzeniem i wyedy do pokoju wszedł on.
-Przepraszam was, moja żona dzwoniła coś nie tak z dzieckiem.-I wtedy zobaczył mnie, gdy tylko on wszedł zaczęłam się źle czuć. Zaczęło mi się kręcić w głowie i wkońcu zemdlałam. Gdy leżałam taka nieprzytomna w mojej głowie zaczęły pojawiać się straszne okoliczności tamtego dnia. I nagle obudziłam się w swoim pokoju. Co tu się dzieje? Obok mnie leżał telefon chciałam sprawdził godzinę była 9:00. Wyświetliła mi się także data 15.07, czyli dzień promocji mojej płyty. Czyli to tylko sen???
***************************************************************
Hey, hey, hey
10 rozdział, wiem że krótki, ale według mnie całkiem spoko (:
                                  Aniellka ♥

sobota, 14 września 2013

9 Rozdział

-Megan jesteś najważniejszą kobietą, oczywiście zaraz po mojej mamie.-Uśmiechnął się.-NAjważniejszą kobietą w moim zyciu i jeśli mi pozwolisz, chciałbym, aby twoje dziecko nosiło moje nazwisko i aby mogło mówić do mnie tato...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Patrzyłam się na niego ze zdziwnieniem, co mam mu odpowiedzieć?-Czemu chcesz to zrobić? Media nie dadzą ci wtedy spokoju, co zrobisz jak na ulicy podbiegnie do ciebie dziecko z krzykiem? Nie zgodzę się na to, możesz być wujkiem,okey. Ale nie pozwolę, aby twoja kariera ucierpiała na moich błędach, MOICH... Poza tym, niedługo zapomnisz kim jestem.-Stwierdziłam dobitnie.
-Nigdy o tobie nie zapomnę, bo poprostu nie umiem... Mam nadzieję, że nie chcesz wyjechać, bo nie dość, że będę cierpiał ja to ty też. Będę ciebie szukał, a to że jesteś sławna tylko mi w tym pomoże, co wogóle chcesz zrobić ze swoją karierą?
-Czy ja każdemu z was osobna, mam powtarzać to samo? To tylko kontrakt, poza tym nie wyobrażam sobie pracy z dzieckiem, nie wyobrażam sobie życia. Ja już mam tego wszystkiego dość.
-Nie wolno ci tak mówić, rozumiem jesteś młoda twoje plany były inne, ale to się stało. Jeśli nie chcesz wychować tego dziecka, oddaj je po urodzeniu do adopcji. Ale nie skrzywdź go.-Wstał z krzesła i podszedł do drzwi.-Ono już jest człowiekiem, czy tego chcesz czy nie...-I wyszedł, co ja zrobię z tym dzieckiem? Czas pokaże...
*2 tygodnie później, oczami Megan*
Cały pobyt w szpitalu ciągnął mi się niemiłosiernie. Przychodził do mnie "Psycholog" omówić moje problemy, choć właściwie nie rozmwiałam z nikim. Rodzice się do mnie nie odzywają, po tym jak dowiedzieli się, że jestem w ciąży z Georgem, oni nie mogą zrozumieć, że to nie moja wina. A Justin, chyba się obraził, nie wiem... Więc leżałam całe dnie w łóżku, nie odzywając się do nikogo. Gdy wracałam do domu, oczywiście autem prowadzonym przez Ricka, zadecydowałam, że pojadę do siebie. Gdy auto się zatrzymało, wyszłam z niego bez słowa. Weszłam do swojego domu, co mogę teraz robić? Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Ashley. Długo się nie widziałyśmy, po paru sygnałach odebrała.
-Halo?-Odebrała.
-Cześć, Ash masz może ochotę gdzie wyskoczyć?-Zapytałam bez owijania w bawełnę.
-Jasne, długo się nie widziałyśmy, wszystko u ciebie w porządku?
-Tsaaa, może pójdziemy gdzieś na imprezę jak za dawnych czasów?
-Okeyy..-Powiedziała odrobine zdziwiona.-Może o 20:00 pod Hollywood Plaza?
-Spoko, to pa.
-Narazie.
Rozłączyłam się i pokierowałam do łazienki, gdzie wzięłam szybki przysznic. Gdy spod niego wyszłam zaczęłam się przygotowywać, efekt końcowy wyglądał tak:

Mam dość życia grzecznej dziewczynki, moje życie dopiero teraz się zaczyna. O godzinie 20:00 byłam już w środku klubu, w miejscach dla vipów. Po chwili dosiadła się do mnie Ashley.
-Kochana, ale sexi chiuchy! Chyba chcesz się zabawić?-Zabawnie poruszyła brwiami.
-Mam dość swojego życia, zaczynam coś nowego!-Krzyknęłam, bo włączono muzykę.
-I tak długo wytrzymałaś...-Stwierdziła i w tym momencie podszedł kelner z drinkiem.-ohohooh, widać już zaczynasz, ty i alkohol? Ja chyba pomyliłam przyjaciółkę.
-Oj, nie.-Zaśmiałam się.-Chcesz też?
-Pewnie, poproszę takiego samego.-Zwróciła się do kelnera.-Co u ciebie słychać, ostatnio wiele szumu było o tobie w internecie, to prawda że przez 3 ostatnie tygodnie byłaś w szpitalu?
-Noo, pociełam się, nie ma o czym opowiadać...-Stwierdziłam.-A co u ciebie?
-To co zawsze... Praca, chłopacy, zakupy i tak naokrągło.-Zaśmiała się i w tym momencie doszedł jej drink. 
*1 w nocy*
Razem z Ashley byłyśmy już całkowicie wstawione, co robiłyśmy przez ostatnie godziny? Poznawałyśmy dokładniej DNA innych chłopaków, czyli wymienialiśmy się śliną. Ja przez cały czas, całowałam się z jakimś Chazem, ciągle nawijał, że niedługo będzie jeszcze jego kumpel, jakby mnie to obchodziło, choć może powinno... Nagle przede mną stanął Justin, co on tu do cholery robi? Jednak, większej uwagi na niego nie zwróciłam, powróciłam do poprzedniej czynności. Ale on musiał mnie odczepić od tamtego chłopaka.
-Kurwa, Justin co ty robisz?-Zapytałam wkurzona.
-To chyba ja powinieniem się ciebie spytać... Jesteś całkiem pijana, zapomniałaś że jesteś w ciąży?!-Zapytał równie zdenerwowany.
-Od kiedy jesteś moją żoną? Niech cię to lepiej nie interesuje, to moje życie i moje sprawy! 
-Zabieram cię do domu...
-Zostaw mnie, nie możesz zrozumieć że jesteś dla mnie nikim.  Przestań się mną interesować, znajdź sobie inną dziewczynę, bo ja nie zamierzam nią być, nigdy! Zostaw mnie w końcu w spokoju, jestem tu z przyjaciółką, przyszłam tu aby się zabawić...-Ten w końcu puścił mnie, i zaczął kierować się ku kanapie,przed nią odwócił się do mnie, a ja mu pokazałam środkowy palec.  Zaczęłam szukać Ash po całej sali, po chwili ją zauważyłam, miziała się na kanapie z jakimś chłopakiem. Podeszłam do nich i dopiero wtedy zorientowałam się kto jest tym chłopakiem, no oczywiście! Pociągnęłam dziewczynę za rękę, ona popatrzała się na mnie, jakby miała ochotę mnie zabić.
-Co ty robisz, nie widzisz co robię!-Skrzyczała mnie, a ja końcikiem oczu, popatrzałam na Justina, który patrzył się na mnie, ze skruchą, ughhh jak ja go nie cierpię, przynajmniej tak wtedy myślałam.
-Widzę, właśnie widzę! Idę do domu.-Krzyknęłam do niej.
-Po gówno mi ta informacja?!-Jeszcze chwilę i jej przyłożę. Już się chciałam zamachnąć, ale Bieber chyba zgadł co chcę zrobić, więc mnie złapał i odciągnął.
-Zostaw mnie!-Wrzasnęłam na niego.
-Nie zostawię, kiedy ty wkońcu zrozumiesz, że jesteś dla mnie ważna?-I wtedy wpił się w moje usta, a ja oddawałam pocałunki.-Jedziemy do domu?-Zapytałam zabawnie, poruszając brwiami. Pokiwałam mu głową na zgodę.
*Następnego ranka*
Gdy tylko weszliśmy z Justinem do domu, zaczęliśmy się całować, pokierowaliśmy się do mojej sypialni. I reszty możecie się już domyślić. Teraz chłopak sobie jeszcze śpi, a ja z obolałą głową, wpatruje się w niego... Wygląda tak słodko, powinnam już chyba wstać, według planu powinnam iść niedługo do studia, ale skoro  nie mam menadżera, nie mam obowiązków, co nie? I z takim przekonaniem, dalej leżałam, i rozmślałam o tym wszystkim, dopóki szatyn się nie obudził, i się na mnie nie położył.
-Justin, co ty robisz?

piątek, 13 września 2013

8 Rozdział

*Oczami Megan*
Weszłam do domu ze łzami w oczach, pobiegłam do łazienki... Zamknęłam się na klucz, choć za mną szli rodzce.
-Mam dość życia, jestem beznadziejna... Mój najlepszy przyjaciel ode mnie odszedł, przez moją głupotę.-Mówiłam do siebie pod nosem. Wyjęłam brzytwę, którą mój tata się golił.-Zrobić to, czy nie?-Takie pytania chodziły mi po głowie... Jednak zrobiłam to pocięłam się parę razy, aż syknęłam z bólu. Ale dało mi to pewną ulgę, sama nie wiem. Po chwili zrobiło mi się ciemno przed oczami.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*W szpitalu*
-Halo, słyszy mnie pani?-Zapytał męszczyzna w białym fartuchu.
-Gdzie jestem?-Zapytałam przymrużając oczy, w sali było strasznie jasno, ten błysk poprostu oślepiał, dopiero po chwili zdolna byłam coś zauważyć.
-Jest pani w szpitalu, jak się pani czuje?-Zapytał surowo na mnie patrząc.
-Bywało lepiej, gdzie są moi rodzice?
-Rozmawiają z doktorem, który panią przyjmował po wcześniej akcji, widać pani bardzo lubi zajmować szpitalne łóżko, nie było tu pani nawet całego dnia.
-Przepraszam, ale ja musiałam...
-Co mi pani mówi, musiała pani próbować się zabić?-Ten lekarz już prawie na mnie krzyczał, no no fajna pomoc.
-Nie zamierzam z panem rozmwiać, proszę tylko aby moja mama tu przyszła, nic już więcej nie potrzebuje.-Ten z obrażoną miną wyszedł z sali, musiał oczywiście trzasnąć drzwiami. Jednak spełnił moją prośbę, bo do sali weszła moja mama odziana w zabezpieczający fartuch. Usiadła na krześle, które stało obok mojego łóżka, jednak nic nie mówiła, ta męcząca cisza dawała mi się we znaki.
-Mamo, powiedz coś proszę...-Błagałam.
-Nie rozumiem, jak mogłaś nam to zrobić. Tak bardzo się o ciebie baliśmy razem z tatą, jak Martin wyważył te drzwi, a ty leżałaś na ziemi cała we krwi. Myślałam, że cię stracę, teraz sobie myślę, że to wszystko przez Justina, co on ci właściwie zrobił?-Zapytała, normalnym tonem.
-On właśnie nic, wszystko moja wina... Straciłam go przez własną głupotę, tego już się nie da naprawić.-Zachciało mi się płakać.-Wbiłam nóż w plecy swojemu najlepszemu przyjacielowi.-W tym momencie wybuchłam, nie mogłam już powstrzymywać łez, który cisnęły się pod moimi oczami od czasu tego cholernego gwałtu, od czasu kiedy chłopak ze mną zerwał.
-Nie będę pytać, co mu zrobiłaś. Wiem, że jesteś dobrą dziewczyną i nie zrobiłaś tego umyślnie. Pamiętaj czas leczy rany, jeśli prawdą jest to co mówił w kuchni to poczeka, i przestanie się gniewać napewno wszystko dobrze się ułoży.-Pogłaskała mnie po głowie.
-Nie chcę zniszczyć mu życia, znamy się krótko więc szybko zapomni. Chcę stąd wyjechać...-Postanowiłam.
-Dokąd?-Zapytała przerażona mama.
-Tam gdzie mnie nigdy nie znajdzie, im prędzej zapomni tym będzie lepiej. Niech ułoży sobie życie z normalną dziewczyną, ja zniszczyłam życie wam swoimi problemami, jemu nie chcę.
-Niezniszczyłaś nikomu życia, jeśli chcesz wyjechać dobrze, jesteś dorosła... Ale nie wystraczy jeśli trochę odpoczniesz, masz obowiązki, kontrakt.
-W dupie mam kontrakt! Mam życie, problemy nie obchodzi mnie kontrakt on nie jest ważny!
-Masz obowiązki, których nie możesz się wyrzec, zrozum to. Zresztą, byłam przedchwilą u twojego lekarza... Mam bardzo złe wieści, nie chciałam ci tego mówić, ale skoro jesteś taka dosrosła to przyjemiesz to do wiadomości... Jesteś w ciąży.
-Ale jak to?!-Zapytałam oburzona.-To nie możliwe, przecież z nikim...-Wtedy przypomniało mi się całe ostatnie zdarzenie, wepchnięcie do auta, podjazd pod dom Georga i to co stało się w jego sypialni.Zaczęłam płakać, to niemożliwe, Geo jest ojcem dziecka?
-Kto jest ojcem?-Zapytała mama.-Jesteś dorosła, nie wiem z kim zrobiłaś sobie dziecko, ale przez własną głupotę w wieku 19 lat, zaszłaś w ciąże, a ostrzegałam!-Krzyknęła.-Teraz będziesz tyczeć, co się stało to się nie odstanie. Pewnie, nawet nie wiesz kto jest ojcem, prawda?
-To niemożliwe, to niemożliwe.-Powtarzałam to wkółko, jak osoba chora psychicznie.
-Odpowiesz mi wkońcu? Kto jest ojcem dziecka?
-George! Zadowolona, ojcem mojego dziecka jest mój były menadżer, ta ciąża jest chora, bo zostałam zgwałocona. On chciał mi zniszczyć życie! I zrobił to...-Zaczęłam płakać.
-Ale jak to?-Zapytała zaplątanym głosem. Ale ja już nic jej nie powiedziałam, nie miałam na to siły. Mama bez słowa, wyszła czyli zostałam sama, no może niezupełnie. Jak ja mam niby wychować to dziecko? Jestem młoda, moja kariera się rozkręca. To koniec, moje życie legło w gruzach. Nagle z tych moich rozmyślań wyrwało mnie stukanie do drzwi, olałam to. I wsadziłam głowę pod kołdrę, jednak ktoś wszedł do sali nie reagowałam. Ale coś kazało mi zobaczyć kto to, lekko uchyliłam kołdrę i zobaczyłam Justina. O nie! Napewno mama już mu wszystko powiedziała, co on tu robi?
-Po co to zrobiłaś?-Zapytał głosem, od którego aż chciało krzyczeć się: Przepraszam, jestem idiotką to moja wina. Obiecuję już nigdy więcej tego nie zrobię!
-Ponieważ straciłam wszystko, na czym mi zależało...-Powiedziałam cicho.-Zresztą gdybym mogła powtórzyłabym to, bo zniszczono mi życie.
-Masz na myśli to dziecko?-Zapytał skruszonym głosem.
-Mama ci powiedziała? A prosiłam...
-To nie ona, lekarz, chyba myślał że jestem ojcem dziecka...-Zaśmiał się, ale mi nie było wcale do śmiechu.-Powinnaś się cieszyć, wiesz ile ludzi stara się o dziecko, a im nie wychodzi?
-Ale ja nie chciałam tego dziecka! Zrozumcie to, ja go nie chcę!
-Ale jest twoim dzieckiem, nie ważne kto ojcem... Powinnaś je tak samo kochać, bo ono nie jest niczemu winne.
-Nie jestem gotowa na dziecko... Mam dopiero 19 lat, sama jestem dzieckiem. Nie wyobrażam sobie siebie w roli mamusi, która ma przygotowywać śniadanie dziecku do szkoły.
-Ale jesteś jego mamą, i ten dzidzuś napewno ciebie kocha jak nikogo innego. 
-Ty nie rozumiesz co ja przeżywam...
-Może nie do końca, nie zostałem zgwałocony, ale moje serce zostało złamane. Poczułem się jak śmieć.
-Ale nim nie jesteś, wtedy w aucie chciałam ci wszystko wytłumaczyć, ale mi nie pozwoliłeś... 
-Megan jesteś najważniejszą kobietą, oczywiście zaraz po mojej mamie.-Uśmiechnął się.-NAjważniejszą kobietą w moim zyciu i jeśli mi pozwolisz, chciałbym, aby twoje dziecko nosiło moje nazwisko i aby mogło mówić do mnie tato...

Jestem nowa :)

Cześć, wszystkim.
To tak jak Ola mówiła, mam na imię Anielka. 
Będę ją zastępować przez jakiś czas, mam nadzieję, że mnie też polubicie.
Kiedyś pisałam bloga, którego później usunęłam, ponieważ nie podobała mi się fabuła, choć dużo ludzi mówiło, że świetnie piszę, postanowiłam zabrać się z powrotem do roboty. 
Tak ogólnie coś o mnie?
Mam 13 lat, właściwie od Olki jestem starsza o 2 tygodnie, bo urodziny mam 28 grudnia xd
Mieszkam w Warszawie, a i jeszcze poprzednia administratorka prosiła mnie, abyście teraz wiadomości przysyłali na moją pocztę gmail, czyli: anielka.adamczyk@gmail.com   
Zaraz będę wpisywać rozdział, który jest już tak jakby napisany, przynajmniej pomysł już jest.
To, wracam do roboty!
                                           Anielka ♥

Ważne wieści

Otóż, ostatnio nie mam czasu, na pisanie tego bloga. A szkoda by było was stracić całkowicie, dlatego zaprosiłam swoją koleżankę Anielkę, aby ona zajęła się tym blogiem. Według mnie umie pisać, mam nadzieję że ją polubicie. Jest bardzo miłą osobą i ma więcej czasu ode mnie. Bardzo mi przykro z tego powodu, że to ona będzie dla was pisać, nie ja. Ale naprawdę nie mam czasu, 6 klasa jest najgorsza w podstawówce. To dozobaczenia!
                                                    Olla ♥
P.S. Ja będę tutaj czytelniczką, może powrócę, bo bardzo lubię pisać. Jeszcze raz chcę powiedzieć: bardzo wam dziękuje, za czytanie. Anielka już zaraz zaczyna z tego co mi wiadomo ♥

czwartek, 5 września 2013

7 Rozdział

-Dziękuje, Justin.-Powiedział ten piękny głos, ona tu jest! Powiedziałem co do niej czuje, tak wprost, palant!-Ja chyba też coś do ciebie czuję...Ale nie możemy być razem...-Widziałem, że po jej policzku zaczęły spływać łzy, zaczęła się cofać i wybiegła z domu, słyszałem huk drzwi.
-Głupi wyszło...-Przyznał jej tata.-Poszła do ogrodu, pewnie musi to wszystko przemyśleć.Przepraszam cię Justin.
-Nic się nie stało, ale chyba pójdę z nią pogadać.-Niepewnym ktokiem kierowałem się w stronę szklanych drzwi, widziałem jak siada i chowa twarz w dłoniach to źle wruży. Po cichu podszedłem, usiadłem obok niej i patrzyłem przed siebie.
-Nie jestem gotowa...-Powiedziała przyduszona.-Po tym wszystkim co ostatnio się działo, nie umiem. Próbowałam udawać szczęśliwą choć nie jestem. Nie chce, aby wszyscy dookoła wiedzieli, dziękuje że jesteś ze mną szczery i nie zrozum mnie źle, jesteś super chłopakiem, a ja nie zasługuje na szczęście...-Powiedziała cały czas mając zakrytą twarz, po której domyślam się właśnie, spływały litry łez, wiem że dużo ją kosztowało powiedzieć mi to prosto w twarz.
-Głupoty gadasz...-Stwierdziłem.-Wiem, że nie jesteś gotowa, dlatego nic nie mówiłem, wcześniej. Zasługujesz na szczęście, jak każdy... Wiem, że udawałaś, choć przyznam aktorka jest z ciebie super.-Uśmiechnąłem się do siebie, a ona popatrzyła na mnie z zażenowaniem.-Jeśli tylko chcesz to poczekam, mam czas. NA ciebie warto, ponieważ jesteś wspaniałą dziewczyną, szkoda że tylko ty tego nie widzisz...-Powiedziałem po czym ją przytuliłem i wstałem, chciałem pożegnać się z jej rodzicami i pojadę do domu, ona potrzebuje chwili aby pomyśleć. I tak zrobiłem, gdy wsiadałem do swojego auta, zobaczyłem biegnącą w lusterku postać, była w kapturze i okularach łatwo można było się domyślić kto to. Poczkałem chwilę, ona wsiadła na miejsce pasażera. Szybko, zdjęła okulary i szybko pocałowała, oddawałem pocałunki, dopiero po chwili się oderwaliśmy.
-Jeszcze raz, bardzo ci dziękuje.-Uśmiechnęła się.-Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła...Ale.
-I jak zawsze to cholerne ale!-Krzyknąłem oburzony.
-Ale teraz nie myślę o żadnym chłopaku..-Wtedy musiałem jej przerwać.
-Wiem, że nie jesteś gotowa, Nawet nie wiesz jak to cholernie boli, że nie mogę cię pocałować kiedy chcę, czy pójść do kina na komedie. Nie wiesz co to znaczy kochać kogoś, kto tego nieodwzajemnia!
-Justin, proszę daj mi dokończyć...-Prosiła.
-Wiesz, jakoś nie mam ochoty. Bo to mnie boli, gdy z tobą rozmawiam ja tak nie mogę. My nie możemy się przyjaźnić, nie wytrzymam tego, przepraszam cię.-Ona popatrzyła się na mnie i bez słowa wyszła z auta i poszła do domu, gdy otwierała drzwi spojrzała się na mnie ze łzami w oczach. Odjechałem spod ich domu i zacząłem kierować się do swojego. Gdy dojechałem i do niego wszedłem było tam strasznie pusto, zero ludzi mój głos rozbrzmiewać echem wśród pustych ścian.
*Oczami Megan*
Weszłam do domu ze łzami w oczach, pobiegłam do łazienki... Zamknęłam się na klucz, choć za mną szli rodzce.
-Mam dość życia, jestem beznadziejna... Mój najlepszy przyjaciel ode mnie odszedł, przez moją głupotę.-Mówiłam do siebie pod nosem. Wyjęłam brzytwę, którą mój tata się golił.-Zrobić to, czy nie?-Takie pytania chodziły mi po głowie... Jednak zrobiłam to pocięłam się parę razy, aż syknęłam z bólu. Ale dało mi to pewną ulgę, sama nie wiem. Po chwili zrobiło mi się ciemno przed oczami.

czwartek, 29 sierpnia 2013

6 Rodział

Jechałem autem za tatą Megan, jechaliśmy przez jedną z najbardziej biednych dzielnic... Przecież skoro ona jest popularna i bogata, nie pozwoliłaby mieszkać w takiej okolicy rodzicom, no nie? Jednak Martin zatrzymał się przed domem, starą kamienicą. Zrobiłem to samo, wysiadłem i zacząłem się kierować do drzwi, Martin otworzył drzwi i krzyknął:
-Już jesteśmy!-Tak nagle, sam nie wiem kiedy ktoś się na mnie rzucił i to z taką siłą, że o mało, abym się przewrócił. Wtedy spojrzałem na tego kogoś, no oczywiście Megan! Ale skąd ona ma tyle energii, jest taka chuda, drobna skąd ona ma tyle siły?
-Megan, zejdź natychmiast z tego chłopaka, nawet nie zdążył wejść do środka, a ty się na niego rzucasz!-Skarciła ją kobieta, pewnie jej mama. Podałem jej rękę.
-Justin. Miło mi panią poznać.-Uśmiechnąłem się.
-Agnes, mama tej dziewczyny.-Wskazała na nią, a ona się wyszczerzyła.-No już, Meg puść go, udusisz go jeszcze!-Zaśmiała się.
-No, dobra...-Powiedziała przeciągając.
-Może zrobię herbaty albo gorącej czekolady?-Zaproponowała jej mama.
-Ja poproszę czekoladę.-Powiedziałem.
-Ja też!-Krzyknęła dziewczyna, a wszyscy się na nią popatrzyli.-No co, jak miałam 6 lat to nikt nie zwracał na to uwagi.-Wytłumaczyła się.
-Właśnie jak miałaś 6 lat...Dobra dzieci idźcie do pokoju, ja zaraz przyniosę picie. Megan złapała mnie za rękę, i zaczęła ciągnąć szliśmy wąskim korytarzem. Otworzyła drzwi z napisem "Megan".
-Pewnie, nie jesteś przyzwyczajony do małych pomieszczeń.-Stwierdziła, widząc mój rozglądający się wzrok.
-No, nie jest strasznie podobny do mojego starego mieszkania w Kanadzie. Czemu twoi rodzice tu mieszkają?
-Jak moja kariera się zaczynała, ja zaczęłam często wyjeżdżać praktycznie wogóle mnie tu nie było. Mama, nie chciała tego domu sprzedać, bo tu były wspomnienia. Nawet jak miałyśmy pieniądze, i Martin się tu wprowadził.
-To Martin nie jest twoim tatą?-Zapytałem zdziwiony.
-Nie, jest mężem mojej mamy, ale nie moim tatą... Mój prawdziwy tata, zostawił moją mamę jak miałam rok, więc nawet go nie pamiętam.-Powiedziałam zwyczajnym tonem.
-Nie chciałabyś go poznać?
-Niee, tutaj mam swoją rodzinę.
-Dobrze, może zmieńmy temat? Jak rozumiem chcesz tutaj zostać?
-Tak, stęskniłam się za rodzicami. Długo ich nie widziałam przez pracę, a wcześniej nie było ze mną za dobrze... Wiesz rozstanie.
-Miałaś chłopaka?
-Tak, ale przez niego miałam same problemy. Przestałam rozmawiać z rodzicami i najlepszymi przyjaciółmi. Byłam nie do zniesienia, on ciągle mi mówił, że jestem gruba i do niczego. Zaczęłam się odchudzać, robić wszystko aby mu się spodobać. Właściwie nie wiem, po co ci to mówię? Nikomu tego nie mówiłam, a kim ty właściwie dla mnie jesteś? Przyjacielem, sama nie wiem. Przez to co się ostatnio stało, przestałam wierzyć w przyjaźń i miłość... Ostatnie wydarzenia tylko mi przeszkadzają, wszyscy wokół mnie okazują się po czasie fałszywi.-Po moim policzku zaczęły spływać łzy, poczułam jak ktoś obejmuje mnie ramieniem. Ale nie odsunęłam się, potrzebowałam tego. Brakowało mi świadomości tego, że jestem komuś potrzebna.
-Ćśśśśś, nie płacz. Może ja ci powiem kim ty dla mnie jesteś. Jesteś wspaniałą dziewczyną i przyjaciółką, jesteś piękna i cudowna. Ja uwarzam, że niczego ci nie brakuje, jesteś świetna taka jaka jesteś. I ostatnio bardzo przeżyłem twoje kłopoty...-Powiedział wziął moją twarz w swoje ręce.-Tylko ty wiesz, co to znaczy być popularnym. Wiesz, co czuję. Świetnie się rozumiemy, odkąd się poznaliśmy, też tak sądzisz?-Ona tylko pokiwała głową.
-Obiecujesz, że będziesz dla mnie przyjacielem, który mnie nie zostawi?-Zapytała, szlochając.
-Ja nim już jestem, tak przynajmniej uwarzam.-Zaśmiał się.
-Uwielbiam cię za to, jaki jesteś... Zawsze uśmiechnięty, nawet gdy świat wali ci się na głowę.-Uśmiechnęła się.-A teraz mamo, już możesz wejść.-Zaśmiała się, a drzwi się otworzyły stała w nich sparaliżowana mama.-Słyszałam jak idziesz korytarzem, dziękuje.-Wzięła od niej czekoladę i mi podała. A Agnes bez niczego wyszła, z uśmiechem.
-Ty na serio ją słyszałaś?-Zapytałem śmiejąc się i pijąc czekoladę.
-Tak. Ale teraz choć pokaże ci coś.-Złapała mnie za wolną rękę i pokazała drzwi w jej pokoju. Otworzyła je w środku stało pianino i jeszcze jakieś instrumenty.-To pokój tylko dla mnie, jesteś pierwszą osobą, której pozwoliłam tu wejść, czuj się zaszczycony.-Zaśmiała się.
-Jak to się stało?-Zapytałem zdziwiony z małego mieszkania, weszliśmy do ogromnego pokoju.
-Kupiliśmy razem z rodzicami, mieszkanie obok, żeby mieć większe.-Powiedziała i usiadła przy pianinie, a ja obok niej. Zaczęła coś grać, ja też tak zrobiłem tylko z drugiej strony instrumentu. W pewnej chwili nasze ręce się spotkały, gdy chcieliśmy nacisnąć ten sam guzik. Popatrzyłem się na nią, a ona na mnie. Wtedy przybliżyłem się do jej twarzy, a ona do mojej. Wtedy nasze usta się spotkały, zaczęliśmy się namiętnie całować. Gdy zaczęło nam brakować powietrza, odsunęliśmy się od siebie. Ona popatrzyła się na mnie z uśmiechem, więc odwzajemniłem to. Wtedy ktoś odchrząknął, spojrzeliśmy się za siebie, a tam stał Martin.
-Justin możemy pogadać na osobności, mama się pyta co chcesz na obiad.-Poczułem, że to nie oto chodzi, pokiwałem głową i zacząłem iść za męszczyzną. Weszliśmy do kuchni, stanąłem i popatrzałem się na rodziców dziewczyny, z którą przed chwilą się całowałem.
-Justin, przepraszam, że wam wszedłem do pokoju, ale chcemy z tobą pogadać.
-Słucham?
-Jeśli niczego nie czujesz do naszej córki, to zostaw ją w spokoju. Nie rób jej nadzeji, bo ona tym razem się nie podniesie. Mogę się założyć, że Megan już wszystko ci powiedziała. Chcemy cię tylko poprosić, abyś nie zrobił jej krzywdy. Musimy zadać ci to ważne pytanie, i powiedz prawdę.
-Powiem, domyślam się co to za pytanie. I odpowiedź brzmi: czuję do niej coś takiego i myślę, że nie będę potrafił się od niej uwolnić. Jest jak narkotyk, i zamierzam być z państwa córką i nie chcę jej skrzywdzić...-Powiedziałem pewnie swoich słów.
-Dziękuje, Justin.-Powiedział ten piękny głos, ona tu jest! Powiedziałem co do niej czuje, tak wprost, palant!-Ja chyba też coś do ciebie czuję...

środa, 28 sierpnia 2013

Bardzo Was przepraszam...

Bardzo was przepraszam, obiecałam że wstawię drugiego tamtego dnia, ale ledwo skończyłam tamten i miałam wielkie zmiany planów. Musiałam się spakować i szybko pojechać do mojej cioci, ona rozwodzi się z mężem i na koniec miała wypadek samochodowy. Cały czas musiałam siedzieć u niej w mieszkaniu, ale nie chciałam włączać jej komputera. Dzisiaj wróciłam, może później coś wstawię albo jutro obiecuję... Bardzo was przepraszam, że musiałyście czekać, mam nadzieję że to zrozumiecie.
                                                     Olla ♥

piątek, 16 sierpnia 2013

5 Rozdział

Po bardzooo długim tygodniu, wyszłam ze szpitala. Justin przychodził do mnie codziennie, ale ja wogóle z nim nie rozmawiałam zamknęłam się w sobie. Bardzo bałam się wrócić  do domu, ale nie mogłam poprosić Justina: Czy mogłabym u ciebie zamieszkać? Bardzo bym tego chciała, ale on ma własne życie...
-Jesteś pewna, że chcesz jechać do siebie do domu?-Zapytał nieprzekonany, ja tylko pokiwałam głową. Podjechał pod mój dom.-A może z tobą zostać?-Zapytał, miał przy tym błagający wzrok.
-Justin ty masz własne życie, i ja nie mogę ci ciągle zawracać głowy...-Powiedziałam cicho, łamiącym się głosem.
-Ale ja chce, żebyś mi zawracała głowę!-Krzyknął Justin.-Megan... Mi zależy na tobie...-Popatrzałam się na niego zdziwiona.-Oczywiście jak na przyjaciółce.-Wyprostował swoją wypowiedź.
-Zrozum, nie chce być problemem... Obiecuję, że gdyby coś się działo to zadzwonię, dobrze?-Cały czas mówiłam po cichu. Odkąd przyjechałam do szpitala, tak mówiłam czasami wogóle nic.
-No dobrze...-Po jego minie było widać, że nie jest przekonany.
-Dziękuje, pa.-Dałam mu buziaka w policzek. Weszłam do mojego domu, wszystko źle mi się kojarzyło. Wzięłam mój telefon(Zbrodniarze, zostawili go w domu, żeby policja nie mogła ich namierzyć). Zobaczyłam 10  nieodebranych połączeń od Justina, i 5 z mojego domu. Chyba powinnam im powiedzieć, co się stało. Ale z drugiej strony będą się martwić, a tego nie chcę. Wybrałam numer mamy i kliknęłam zieloną słuchawkę.
-Halo?-Usłyszałam głos mamy.
-Cześć, mamuś...-Powiedziałam swoim głosem.
-Czemu nie odbierałaś telefonu? Tak bardzo się denerwowaliśmy, wszyscy w domu!-Krzyczała mama.
-Właśnie, musimy o tym pogadać...-Westchnęłam.-Ale to nie rozmowa na telefon przyszłabym za godzinę.
-No, dobrze...-Mama się uspokoiła...
-To cześć, kocham cię.-Powiedziałam naprawdę szczerze.
-Wszystko dobrze?-Zapytała lekko zdenerwowana.
-Pewnie, już nie mogę powiedzieć jak bardzo cię kocham?
-Oczywiście, że możesz to do zobaczenia!-Rozłączyła się.
-Tak, cześć...-Powiedziałam już do siebie. Zaczęłam przygotowywać się do obiadu, wzięłam prysznic i tak dalej, i tak dalej.
*Oczami mamy Megan*
-Martin, bardzo się o nią martwię.... Miała taki smutny głos przez telefon.-Powiedziała przejęta mama.
-Kochanie, pewnie ci się tak tylko wydawało.Nasza Megan była zawsze uśmiechniętą osobą, nawet gdy płakała próbowała się uśmiechać.-Pocieszył mamę tato.
-Ja ci mówię, że stało się coś złego... Może coś z promocją płyty? Albo chłopak ją rzucił i ona jest w ciąży?!-Mama już wymyślała scenariusze.
-To ona miała chłopaka?-Zapytał tata.
-No, nie wiem tego była bardzo zapracowana więc może...-Wtedy można było usłyszeć dzwonek do drzwi.
*Oczami Megan*
 Byłam bardzo zdenerwowana, sama nie wiem jak mam im to powiedzieć, drzwi otworzyła mi lekko zmieszana mama.
-Witaj, skarbie!-Dała mi buziaka w policzek i wpuściła do domu.Przywitałam się jeszcze z tatą, a mama nakładała obiad na talerze.-Co u ciebie słychać i jak tam twoja promocja płyty?-Zapytała zaciekwawiona.
-Promocja jak promocja wszyscy trochę pogadali później była impreza...
-Pewnie świetnie się bawiłaś?-Zapytał podejrzliwie tato, widząc moją zrzedłą minę.
-Właściwie to nie, po to tu przyszłam, bo ja... Pokłóciłam się rano z...-Nie mogłam wymówić tego imienia.- Z... Georgem i on powiedział, że tego pożałuję...
-Ale o co właściwie chodzi, kochanie?-Zapytała mama.
-Miałam rano sesję, o której zapomniałam spóźniłam się 20 minut, ale George był bardzo wściekły, powiedział, że tego pożałuję jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. Wtedy obronił mnie Justin, później na tej imprezie...-Połknęłam głośno ślinę.-Nie miałam wogóle humoru, Justin poprosił mnie do tańca, zatańczyliśmy w środku było bardzo duszno...Poszłam na zewnątrz, żeby się przewietrzyć i wtedy ktoś wepchnął mnie do auta i związał moje ręce. Podjechaliśmy pod jakiś dom, po chwili zrozumiałam, że to dom Geo... Mięśniacy zabrali mi torebkę, a później przyszedł on i mnie...-Po moim policzku zaczęły spływać łzy.. Rodzice słuchali mnie ze skupieniem nie przerywając mi. Nie mogłam dokończyć ostatniego zdania, ale oni chyba zrozumieli. Popatrzeli na siebie i przytulili mnie.
-Nie...Mogłam...Nic...Zrobić...-Wychlipałam.-Teraz...Byłam...Przez...Tydzień...W...Szpitalu...Justin...Był...Ze...Mną....
 -Ćśśśśśś...Już dobrze...-Mama przytuliła mnie i kołysała jak małe dziecko.
-Nie chce być sama w tym domu...-Powiedziałam cicho.
-Zostaniesz tutaj.-Zadecydował tata.-Zaraz pojadę po twoje rzeczy...-I po tych słowach zabrał ode mnie klucze i wyszedł z domu.
-Jaki jest ten Justin?-Zapytała z zaciekawieniem mama. Popatrzałam się na nią,  tylko ona to umiała chciała odwrócić moją uwagę.
-Nigdy kogoś takiego nie znałam... Jest bardzo opiekuńczy, chciał mnie zabrać do siebie, ale ja nie chciałam zawracać mu głowy, bądź co bądź ma własne życie. Jest miły, opiekuńczy, zabawny i..-Przerwał mi dźwięk mojego telefonu, zobaczyłam napis tata, odebrałam.
-Tak, tatusiu?-Zapytałam z lekkim uśmiechem.
-Ten twój Justin, siedzi na twoich schodach i patrzy na drzwi, co mam zrobić?
-Poproś go do telefonu, pewnie się martwi.-Usłyszałam jak tata go przekonuje, żeby wziął słuchawkę.
-Halo?-Zapytał niepewnie.
-Cześć, Justin co ty robisz pod moim domem?-Zapytałam ciekawa jego odpowiedzi.
-Lepiej mi powiedz, gdzie ty jesteś? Nawet nie wiesz, jak zaczynałem się denerwować...
-Niepotrzebnie, jestem u swoich rodziców teraz tu pomieszkam...
-U mnie nie chciałaś...-Westchnął.
-Nie chciałam zawracać ci głowy, masz własne życie, ale jeśli chcesz możesz tu przyjść.
-Okey, zabiorę się z twoim tatą.
-No, dobra to cześć!-Powiedziałam z entuzjazmem.
-Pa?Powiedział zdziwiony.Rozłączyłam się i uśmiechnęłam się do mamy.
-I seksowny.-Dokończyłam wypowiedź.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sorki, że taki krótki, ale jeszcze dzisiaj coś wstawię, obiecuje że będzie naprawdę ciekawie... Mam świetne pomysły na następne rozdziały więc będzie się działo!
                                   Pozdrawiam Olla ♥

WOW

Cześć, wszystkim!
Chciałabym wam bardzo podziękować, mam tego bloga 3 dni i już 400 wejść! To dla mnie bardzo miłe zaskoczenie, dziękuje za wszystkie miłe komentarze. Chciałabym wam trochę o sobie opowiedzieć:
-Mam na imię Ola, mam 12 lat urodziny dokładnie będę miała 10 stycznia... Mieszkam obecnie w Gdyni, kiedyś mieszkałam w Słupsku, ale to szczegół.  Mam dwóch braci, starszego i młodszego. W szkole jestem lubiana, ale bez przesady, staram się nikogo nie udawać. A jak wiadomo w miastach, dzieciaki są inne można powiedzieć, że dzielą nas na grupy. Oceniają nas, wogóle nas nie znając. Denerwuje mnie to strasznie, szczególnie że dużo osób ocenia po tym czy ma się kasę. Mnie w szkole oceniają. Hm... Jaką miłą, ale często za grzeczną osobę. Nie będę ukrywać lubię się uczyć, i nie pyskuje do nauczycieli. Ale dobra! Uwielbiam muzykę to moja pasja, kocham śpiewać choć mam wielką tremę, mama zapisała mnie na lekcje śpiewu, zobaczymy jak będzie ;) Jesteście dla mnie bardzo miłe i dlatego dzisiaj postaram się powstawiać parę rozdziałów mam nadzieję, że wam się spodobają.. Wielkie zaskoczenie mam wtedy, gdy mi na przykład nie podoba się rozdział, a wy piszecie, że jest dobry. Uwielbiam was za to ;) Jeśli chcecie się ze mną skontaktować tutaj macie link do mojej poczty: ola.fitas@o2.pl   A tu do aska: http://ask.fm/OverboardShipCalledLove  
              
                    Dzięki Wam bardzo za wsparcie, zaraz zacznę pisać rozdział 5, Do zobaczenia! ♥
                                                                                                          Olla ♥


czwartek, 15 sierpnia 2013

4 Rozdział

-Księżniczko...-Westchnął i dotknął mojego policzka, byłam całkowicie zdezorientowana. George był dla mnie jak starszy brat, miał tylko 25 lat, 6 lat różnicy było między nami. Próbowałam się odsunąć, ale ona złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Zaczął mnie zachłannie całować.-Mówiłem, że pożałujesz..-Powiedział w przerwie kiedy mnie całował. Nie miałam nawet jak się odsunąć, wziął mnie na ręce i wszedł po schodach. Byłam w jego domu już nie raz, on kierował nas... O nie! Wtedy właśnie otworzył drzwi od sypialni. Już domyślałam się do czego zmierza...
-George nie!-Prosiłam, a po moich policzkach zaczęły spływać słone łzy. On popchnął mnie na łóżko.
-Wiem przecież, że tego chcesz...-Powiedział i zaczął rozpinać moją sukienkę, źle się to skończyło.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Oczami Justina*
Gdzieś o drugiej nad ranem wyszedłem z imprezy, pojechałem do siebie do domu i rzuciłem się na łóżko... Spałem do godziny 13, od razu chwyciłem po telefon, chciałem zadzwonić do Megan i zapytać jak się czuje, ale jej telefon był wyłączony.
-No, cóż później spróbuje...-Westchnąłem i ruszyłem zrobić sobie śniadanie.
*Oczami Megan*
Leżałam w łóżku, całkiem naga z moim menadżerem, który mnie zgwałcił... Jak się czuje? Czuje obrzydzenie do siebie i całego świata! Nie mam jak się ruszyć, ponieważ Geo bał się, że mu ucieknę, cały czas miałam związane ręce, on się do mnie przytulał robił co chciał, a ja nic nie mogłam zrobić. Nie wiem, która godzina, wiem że późna wogóle nie mogłam spać. Wiem, że teraz będzie ze mną jeszcze gorzej niż po tamtym rozstaniu z chłopakiem... Chciałabym stąd uciec, mam nadzieję, że media niczego się nie dowiedzą, to byłoby straszne. Z tych moich rozmyślań wyrwał mnie George.
-Witaj, kochanie...-Delikatnie pocałował mnie w usta.
-Po co to zrobiłeś?-Zapytałam spokojnie.-Myślałam, że jesteś moim przyjacielem i menadżerem, a ta o co zrobiłeś...-Po moim policzku zaczęły spływać łzy.
-Meguś, pracujemy ze sobą tak długo, a ty wogóle nie zwracałaś na mnie uwagi, a ja jestem facetem i mam swoje potrzeby... Poza tym przed wczoraj gadałem z Justinem przez telefon. Chciał cię skrzywdzić, nie mogłem na to pozwolić...
-Ale tego nie zrobił, a ty gdybyś mnie kochał nie dałbyś mi cierpieć!
-Cierpisz?-Zapytał rozżalony.
-Od wczorajszego wieczoru, mam związane ręce, zdrętwiały mi... Bardzo cię proszę, pomóż mi...-Błagałam szczerze.
-Zrobię to dla ciebie.-Złapał mnie od tyłu i rozwiązał mi ręce, chciałam je zobaczyć. Były całe czerwone, może nawet trochę sine. Blizny na pewno zostaną.
-Dziękuje...
-Skarbie, dla ciebie wszystko.-Powiedział miło.
-Wypuścisz mnie stąd?-Zapytałam z nadzieją.
-Naprawdę bym chciał, ale nie mogę mogłabyś mnie zdradzić policji, a ja nie mogę na to pozwolić...
-To co ze mną zrobisz?-Zapytałam przerażona.
-Na razie zostaniemy tutaj, ale niedługo wyjedziemy tam gdzie nikt nie będzie NAM przeszkadzał.-Nie wierzyłam, że to słyszę musiałam coś zrobić wydostać się stamtąd.
-Ci mięśniacy są w domu?-Cień szansy przeleciał mi przed oczami.
-Nie ma ich, muszę się zbierać.-Stwierdził patrząc na zegarek.-Nie martw się niedługo wrócę, drzwi będą pozamykane, a okna zasłonięte od zewnątrz.-Uśmiechnął się.
-Oczywiście, mogę iść do łazienki?-Miałam już obmyślony całkiem mądry plan, modliłam się, aby wszystko poszło zgodnie.
-Pewnie.-Podał mi moje ubrania?
-Skąd je masz?-Zapytałam ździwiona.
-Mięśniacy.-Zaśmiał się.-Rano byli u ciebie i zabrali twoje rzeczy.
-Okey...-Ruszyłam do łazienki, usłyszałam jak zamykał na dole drzwi. Wyszłam z niej, ubrana.-Teraz albo nigdy.-Powiedziałam na głos. Ruszyłam do salonu, gdzie było okno... Jak wiadomo rolety "antywłamaniowe" nie są bardzo wytrzymałe. Plan jest taki: Muszę wybić okno, a później rozwalić jakimś sposobem rolety. Można je pociąć, teraz jestem wdzięczna mojemu starszemu bratu, że opowiadał mi takie rzeczy jak byłam młodsza. Zaczęłam robić swoją robotę, było dosyć ciężko, dzięki bogu udało się! Szybko podbiegłam pod płot, który mój menadżer dzielił z jakimiś ludźmi. Wspięłam się i przeskoczyłam go, podbiegłam do drzwi i zaczęłam do nich dzwonić, pukać robiłam wszystko, aby szybko mi otworzyli. Otworzyła mi kobieta miała z 60 lat.
-O co chodzi?-Zapytała z uśmiechem, a ja zaczęłam płakać.
-Mo, mogę wejść?-Zapytałam chlipiąc.
-Oczywiście...-Poprowadziła mnie do salonu.-Ja cię skądś dziewczyno kojarzę, chyba z telewizji.
-Nazywam się Megan Sparks, tam w domu obok jeden męszczyzna mnie...Mnie...Zgwałcił.-Ostatnie słowo powiedziałam, szeptem.
-Już dzwonię na policję!-Wybuchnęła staruszka i biegiem poszła po telefon, wszystko wytłumaczyła policji.
-Przepraszam panią, mogę telefon?-Chciałam zadzwonić po Justina, jego telefonu nauczyłam się wczoraj przed promocją...
-Proszę, skarbie...Ja pójdę zaparzyć ci melisski.-Podziękowałam i wykręciłam numer.
-Halo?-Powiedział szatyn.
-Justin...-Powiedziałam łkając.
-Megan, Megan co się stało?
-George mnie... On... Proszę przyjedź po mnie...-Zaczęłam płakać na głos, a staruszka pogłaskała mnie po plecach.
-Dobrze, gdzie jesteś?-Usłyszałam tylko, że coś bierze, podałam adres i czekałam, staruszka cały czas przyglądała się mi ze współczuciem. Po 15 minutach przyjechał Justin, jak tylko go zobaczyłam szybko podbiegłam i przytuliłam się do niego.A staruszka wtedy walnęła go po głowie.
-Ałłłłłł...-Zajęczał.-Za co to było?-Zapytał masując głowę.
-Jak mogłeś nie pilnować swojej dziewczyny i pozwolić, aby stało  się jej coś takiego?!
-Ale co się stało?-Zapytał zaskoczony, patrząc na mnie.
-Przecież ją zgwałcili!-Krzyknęła staruszka.I w tym momencie przyjechała policja, obstawiła dom Georga, ale tak żeby ich nie było widać i czekali... Przyszedł także po mnie, zabrał mnie do radiowozu i zawiózł do szpitala na badania... Okazało się, że jestem w bardzo złym stanie psychicznym i będę musiała tam zostać tydzień. Położyłam się w łóżku, gdy przyszedł Justin patrzył się na mnie ze współczuciem.
-To był George, prawda?-Bardziej stwierdził niż zapytał.
-Powiedział. że tego pożałuje... To było straszne!-Wybuchłam płaczem,
-Ćśśśśśśś, jestem przy tobie...-Uspokajał mnie jak małą dziewczynkę w jego ramionach czułam się bezpieczna wtedy do mojej głowy wpadły słowa Geo "Chciał cię skrzywdzić" jednak coś mi mówiło, że to niemożliwe. Ufałam mu...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Trochę nudne wiem, ale moja wena z rana mnie opuściła, miałam wogóle inny pomysł, ale nie mogłam się skupić. Postaram się to jeszcze jakoś naprawić, a teraz dobranoc ;*

3 Rodział

-Dzięki.-Po chwili muzyka ucichła, wypuścił mnie z uścisku.-Idę na zewnątrz, zaraz wracam.-Chciałam się trochę przewietrzyć, w środku było bardzo duszno. Wyszłam na zewnątrz, gdy nagle ktoś od tyłu złapał mnie za buzię i od tyłu za ręce widziałam tylko auto z otwartymi drzwiami. Próbowałam się wyrywać, ale nie miałam siły zaczęłam płakać....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Oczami Justina*
Nie ma jej już 10 minut, co ona robi na tym dworze? Wyszedłem na zewnątrz i jedyne co zauważyłem to szybko odjeżdżające auto. Było ciemno i nic nie widziałem, nawet Megan... O nie!-Jej nie było w tym aucie...-Chciałem się przekonać, ale nie mogłem. Co mam teraz robić?
*Oczami Megan*
Gdy tylko wepchnęli mnie do auta, czułam ucisk na rękach, oni mi je związali! Sama nie wiedziałam co robić, samochód z piskiem opon wyruszył. Nie wiedziałam co się dzieje, zamknęłam oczy myślałam, że to koszmar. Obok mnie siedzieli dwaj napakowani męszczyźni, sama nie wiedziałam co zrobić...
-Gdzie jedziemy?-Zapytałam szeptem.
-Zamknij się!-Uciszył mnie jeden z nich. Próbowałam nie płakać, pokazać, że się nie boję, ale mi to nie wychodziło. Wtedy jeden z nich zabrał mi moją torebkę i wyłączył telefon. Złapał mnie za kolano, próbowałam wziąźć jego rękę, ale on wtedy się na mnie popatrzył, jakby chciał mnie zabić. Wtedy auto się zatrzymało, skądś kojarzyłam dom, pod którym się zatrzymaliśmy. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, że to dom Georga! Zabiję go! Co on sobie myśli, porywa mnie z imprezy i jeszcze tak traktuje. Skąd on wogóle zna takich mięśniaków?
-Wyłazimy, nawet nie próbuj krzyczeć, bo źle to się dla ciebie skończy, rozumiesz?!-Krzyknął na mnie, serio bardzo mnie przerażał, ja tylko pokiwałam głową na znak, że rozumiem. Znowu wypchnięto mnie z auta i prowadzono jak złodzieja... Weszli do domu jak do siebie i zamknęli drzwi na klucz, zasłonili rolety, o co tutaj chodzi?!-Siedź tu!
-Oczywiście, nie mam nic lepszego robić!-Odpyskowałam po czym skarciłam siebie w myślach, on tylko walnął mnie z liścia i odszedł z głupkowatym uśmiechem.
*Oczami Justina*
Wszedłem do środka i zobaczyłem Georga, menadżera Megan.
-Wiesz, gdzie jest Meg?-Zapytałem.
-Tak spotkałem ją jak wychodziła, powiedziała mi, że źle się czuje i pojechała do domu.-Odpowiedział mi, nie wyglądał na pijanego więc chyba wie co mówi.
-Aha, no dobra.-Skoro wyszła nie mam się czym martwić, no nie? Podszedłem do krzesełka, które stało przy barze i zamówiłem sobie piwo...
*Oczami Megan*
Siedziałam tak sama, cała we łzach, gdy usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Odwróciłam się i zobaczyłam, że to Geo, podbiegłam do niego.
-Geo, co to ma być?!-Zapytałam wkurzona.-Zabierają mnie z imprezy, jacyś mięśniacy, biorą do twojego domu, zabrali mi torebkę!-Byłam bardzo zdenerwowana i wściekła na niego.
-Księżniczko...-Westchnął i dotknął mojego policzka, byłam całkowicie zdezorientowana. George był dla mnie jak starszy brat, miał tylko 25 lat, 6 lat różnicy było między nami. Próbowałam się odsunąć, ale ona złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Zaczął mnie zachłannie całować.-Mówiłem, że pożałujesz..-Powiedział w przerwie kiedy mnie całował. Nie miałam nawet jak się odsunąć, wziął mnie na ręce i wszedł po schodach. Byłam w jego domu już nie raz, on kierował nas... O nie! Wtedy właśnie otworzył drzwi od sypialni. Już domyślałam się do czego zmierza...
-George nie!-Prosiłam, a po moich policzkach zaczęły spływać słone łzy. On popchnął mnie na łóżko.
-Wiem przecież, że tego chcesz...-Powiedział i zaczął rozpinać moją sukienkę, źle się to skończyło.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, że krótki, ale musiałam skończyć w odpowiednim momencie... Mam dzisiaj wenę więc powstawiam kilka rozdziałów, proszę o komentarze, bo wtedy przynajmniej wiem czy komuś się podoba :) Jeśli coś chce o mnie wiedzieć zapraszam na aska: http://ask.fm/OverboardShipCalledLove    Możecie mi tam zadawać pytania prywatne jak i dotyczące bloga ;)

środa, 14 sierpnia 2013

2 Rozdział

-Kocham twoją intuicję!-Zaśmiałam się.Zjadłam obiad i pogadałam jeszcze trochę z moją rodzicielką, około godziny 18 wyszłam z jej domu.-Już trochę za późno, żeby dzwonić do Ashley...-Westchnęłam, może nie było za późno, ale pewnie miała inne plany jest piątek wieczór, a Ash jest imprezowiczką... Albo zabawi się ze swoim chłopakiem, ja za to idę ciemną ulicą, zupełnie sama... Dlaczego ja mam takiego cholernego pecha do chłopaków? Dlaczego oni uwielbiają mnie ranić?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*W domu oczami Justina*
Jutro idę na spotkanie promujące płytę jakiejś Megan Sparks. Wogóle jej nie kojarzę, mam mieć z nią jeszcze zdjęcia do gazety, oby była ładna... Włączyłem sobie laptopa i wpisałem w google jej imię i nazwisko, pierwsze zdjęcie jakie rzuciło mi się w oczy, zaniemówiłem... Była prześliczna może coś z tego będzie?
 Jest mało znana więc spotykanie się ze mną dobrze by jej zrobiło... Spróbuje się z nią zaprzyjaźnić. Po chwili usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Odebrałem nie patrząc kto to.
-Dzień dobry, mówi George Smart.
-Dzień dobry, o co chodzi?-Zapytałem lekko wkurzony, nie cierpiałem reklam.
-Jestem menadżerem Megan Sparks, chciałabym się upewnić czy pojawisz się na promocji płyty?
-Oczywiście, coś jeszcze?
-Co do sesji zdjęciowej, niektórzy będą chcieli abyście się pocałowali nie będziesz miał nic przeciwko?
-Nie no skąd.-Powiedziałem.
-Wiedziałem, że to powiesz Meg jest bardzo ładną i miłą dziewczyną. Aha jeszcze coś. Nie podrywaj jej.
-Czemu?-Zapytałem ździwiony.
-Około półtora miesiąca temu, miała problem z chłopakiem przez miesiąc nie mogła się otrząsnąć, nie chce, aby to się powtórzyło, jasne?
-Okey, tylko po co mi to mówisz?-Zapytałam odrobinę wkurzony.
-Justin wszyscy wiedzą, że jesteś podrywaczem poprostu cię ostrzegam, że jeśli byś ją skrzywdził pożałowałbyś tego.-Powiedział spokojnie.
-Po pierwsze nie po imieniu, po drugie jakim prawem masz do mnie uprzedzenia?! Wszystko już za mną, nie krzywdzę dziewczyn i nie łączę pracy z normalnym życiem! Nie będę się tobie tłumaczył, do widzenia!-Rozłączyłem się i rzuciłem telefonem. Bezczelny facet...
*W tym samym czasie Megan*
Weszłam do domu, skierowałam się do garderoby skąd wzięłam piżamę i ruszyłam do łazienki. Weszłam do wanny gdzie napuściłam ciepłej wody, zanurzyłam się w niej. Kiedy byłam już czysta i ubrana w odzież do spania poszłam do kuchni zrobiłam sobie płatki i kakałko. Weszłam do salonu i włączyłam sobie telewizor. Leciało głupie romansidło z okropną fabułą. On: Zdradzał ją na każdym kroku i wykorzystywał, a ona: wierzyła w jego niewinność ufała mu, strasznie się zmieniła, specjalnie dla niego. Oddaliła się od swoich bliskich i w końcu przyłapała go w łóżku z kochanką w jej domu... Po moim policzku spłynęła słona łza, ta historia ją dobijała... Miała dokładnie taki sam przypadek, a teraz cierpiała za swoją głupotę. Próbowała być twarda i na taką się pozoruje. W ciągu dnia promienieje i wszyscy się cieszą, ale gdy wieczorem zostaje sama w domu...  Wylewa litry łez w poduszkę, niby osoby sławne mają fanów i nigdy nie powinny być samotne. Ale pozory mylą.-Jestem żałosna!-Krzyknęłam na głos. Siedzę sama w domu, gdy inni mogą się bawić.-Gdy tylko będę miała wolne, zaszaleje...-Obiecałam sobie.Poszłam umyć zęby i ruszyłam się spać, nie mam zamiaru cierpieć przez chłopaka nie będę nawet o nich myśleć!
*Rano Meg*
Obudziłam się rano, spojrzałam na telefon, który obok mnie leżał. Była 9:04 no nieźle spałam ponad 13 godzin, no to zaszalałam! Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie naleśniki z nutellą. Po skonsumowaniu ich, poszłam wziąć prysznic i ubrałam się.

 Sama nie wiedziałam co robić więc wzięłam laptopa i włączyłam twittera, napisałam do swoich fanów:

Już dzisiaj promocja mojej nowej płyty, cieszycie się? Szykuje się impreza, ciekawe kogo spotkam? :D P.S.Płyta pojawi się w sklepach za tydzień czyli w moje urodziny! #MuchLove

Po chwili ukazało się miliony komentarzy, zobaczyłam że obserwuje mnie Justin Bieber. Ciekawe czy będzie na promocji, fajnie byłoby go poznać. Wiem, że niedługo mam z nim sesje zdjęciową, chyba 15 lipca...Chwila, dzisiaj! Jakby na moje zawołanie, zaczął dzwonić mój telefon szybko odebrałam.
-Halo, gdzie ty jesteś?!-Zapytał się mój wkurzony menadżer.
-Przepraszam zapomniałam, już do was jadę...- Powiedziałam w pośpiechu biorąc torbę.
-No mam nadzieję, i tak wyciągnę z tego konsekwencję.-Powiedział zdenerwowany i jak zawsze wkurzony George.Wbiegłam do auta szybko je odpaliłam i pojechałam w stronę bióra, dziwne że nie trafiłam na korki... Wybiegłam z auta i wbiegłam z hukiem do budynku.
-Przepraszam, nazywam się Megan Sparks gdzie mam się skierować?-Zapytałam zdenerwowana.
-Studio numer 19 do końca korytarza po prawej.-Pokierowała mnie.
-Dzięki.-Szybko odbiegłam  zaczęłam szukać, znalazłam drzwi, wbiegłam tam i spotkałam czerwnego ze złości Geo. Podbiegłam do niego.-George bardzo cię przepraszam.-Powiedziałam szczerze.
-I co myślisz, że przeprosiny wystarczą?! Jak mogłaś zapomnieć o tej sesji?! Możesz w końcu przestać zachowywać się jak królewna?! Wszyscy tu na ciebie czekają, a ty co?! Wstyd mi za ciebie!-Wykrzyczał, zrobiło mi się strasznie przykro, gdy ktoś do nas podszedł.
-Możesz przestać się na nią krzyczeć?! Spóźniła się tylko 20 minut, co w tym wielkiego?-Zapytał wkurzony chłopak.
-Młody nie wtrącaj się, kim  ty właściwie jesteś?!-Nakrzyczał na niego Geo.
-Jestem Justin Bieber, stary. Możesz przestać na nią krzyczeć i robić aferę? A teraz przepraszam, ale musimy przygotować się do sesji,- Powiedział już spokojnie, złapał mnie pod rękę i zaprowadził do mojej garderoby.-Wszystko okey?-Zwrócił się do mnie widząc mnie. Byłam cała blada i miałam szklane oczy.-Myślałem, że to ja mam chorego menadżera, ale myliłem się twój pobił mojego na głowę.-Zaśmiał się,
-Mi nie jest do śmiechu.-Powiedziałam oschle.
-Ej, mała nie przejmuj się nim, a teraz przygotuj się na sesje, a później stawiam ci lody, okey?-Zapytał z nadzieją.
-Dobra, ale teraz wyjdź...-Powiedziałam stanowczo.-Znaczy muszą mnie przygotować i ciebie też więc pa!-Pierwszy raz odkąd tu weszłam uśmiechnęłam się.
-I tak lepiej.-Powiedział wyszczerzając się, a ja w tym czasie wypchnęłam do za drzwi. Podano mi ubrania, wyglądałam tak:

Czyli normalnie, wyszłam z garderoby i akurat spotkałam Justina.
-Ładnie wyglądasz.-Powiedział uśmiechając się do mnie.
-Ty także, a teraz choć.-Pociągnęłam go za rękę, weszliśmy na podium i pozowaliśmy. Cały czas czułam zabijający wzrok Georga.
-Dobra, kochani, a teraz buziak!-Krzyknął fotograf.
-Cooooo?-Zapytałam ździwiona.
-No buziak.-Powiedział normalnie fotograf..
-Nic mi o tym nie wiadomo...-Powiedziałam lekko zdenerwowana.
-Nie mówiłem ci, bo uważam, że nie ma tu nic do uzgadniania.-Powiedział oschle Geo.
-Jak to nic nie ma?!-Podniosłam głos.-Mogłeś coś powiedzieć, zachowujesz się strasznie.
-Nie chce się wtrącać, ale George już wziął kasę więc musisz to zrobić.-Powiedział reżyser. Rzuciłam Georgowi tylko mordercze spojrzenie.
-Raz, dwa, trzy!- Krzyknął fotograf, a my szybko się pocałowaliśmy, niby nic wielkiego, ale po tym co nie dawno przeżyłam nie miałam ochoty na pocałunki. Justin obejmował mnie w talii, a ja go złapałam za szyję. Jego usta były miękkie i ciepłe, ale to niczego nie zmieniało. Od razu po pocałunku poszłam do garderoby nic nie mówiąc. Rozebrałam się i ubrałam w poprzednie ubrania. Wyszłam i spotkałam Jusa.
-Justin, bardzo cię przepraszam, ale nie mam ochoty na lody...-Powiedziałam smutno, ze spuszczoną głową.
-Dobra, ale obiecujesz, że jeszcze na nie pójdziemy?-Poprosił.
-Obiecałam to pójdę, proszę.-Podałam mu kartkę ze swoim numerem telefonu.
-Dzięki, na pewno skorzystam.-Przytulił mnie na pożegnanie. Odeszłam bez słowa, poszłam do auta i ruszyłam do domu była już 16:02 za półtorej godziny będzie u mnie Basia. Jednak teraz trafiłam na korek w którym stałam pół godziny. Weszłam szybko do domu i wbiegłam do łazienki, wzięłam prysznic i umyłam włosy. Poszłam do kuchni, miałam jeszcze około 40 minut. Popatrzałam co mam w lodówce leżał tam garnek i karteczka było tam napisane:

Skarbie nie było ciebie w domu, przyniosłam ci obiad. Byłam pewna, że nic nie masz i zgadłam! Jak wrócisz odgrzej sobie i zjedz. Kocham Cię, mama ♥

 Uśmiechnęłam się do siebie i podgrzałam obiad. Mama zrobiła schabowego z ziemniakami i surówką ledwo zdążyłam zjeść, usłyszałam dzwonek do drzwi, wiedziałam kogo tam znajdę i nie myliłam się.
-Witaj, kochana!-Basia pocałowała mnie w policzek.-Trzymaj to.-Podała mi pokrowiec z sukienką.-Idź się przebieraj!-Popędziła mnie. Poszłam do łazienki i ubrałam kreację wyglądałam tak:
Moja stylistka jeszcze mnie pomalowała i zrobiła włosy. Wyglądałam super! Była godzina 18:20 czyli czas się zbierać, i wtedy podjechała pode mnie limuzyna. Wyszłam z Basią z domu i pokierowałyśmy się do auta.
-Cześć, Rick.-Powiedziałam pochmurnie do szofera.
-A co ty taka pochmurna?-Zauważył to.
-Gorszy dzień, po co przyjechałeś? Myślałam, że pojadę sama autem.
-Zmiana planów, ja was zawiozę.-Uśmiechnął się.- A propos ślicznie wyglądasz.-Wyszczerzy się.
-Basia mnie przygotowała jej dziękuj.- Odwróciłam się w stronę okna, patrzałam co mijamy gdy dojechaliśmy na miejsce. Weszłam do wielkiego budynku, popatrzałam sobie. George się postarał, wszystko wyglądało super. Weszłam do wielkiej sali i usiadłam na swoim miejscu, po chwili wszyscy zaczęli się zbierać, a ja podeszłam do drzwi i ze wszystkimi się witałam, oczywiście z udawanym uśmiechem. Gdy skończyłam usiadłam na swoim miejscu. A George wstał i zaczął swoją przemowę.
-Bardzo miło mi, że przyszliście na promocję płyty Star Dance Megan Sparks to bardzo ważne wydarzenie dla nas wszystkich ogromne nerwy, ale również przyjemność.Oddaje głos wykonawczyni.-Uśmiechnął się według mnie wrednym uśmiechem.
-Cześć wam wszystkim, bardzo pragnę podziękować całej mojej ekipie i ludziom którzy pomagali przy płycie. Ostatnie trzy miesiące pracy nad tą płytą  były bardzo ciężkie, jednak ja jestem zadowolona z naszej pracy. Mam nadzieję, że każda następna płyta będzie coraz lepsza.Dzięki.-I z powrotem usiadłam na swoim miejscu, później poszliśmy do sali gdzie miała odbyć się impreza. Oczywiście był alkohol, ja jednak nic nie piłam. Widziałam tylko, że mój menadżer stamtąd nie odchodził. Było tam wszędzie tłoczno, usiadłam sobie na kanapie z wodą w ręku, gdy ktoś się do mnie dosiadł.
-Cześć, Meg! Jak się bawisz?-Zapytał się brązowooki.
-Nie widać tego?-Zapytałam z lekką ironią.
-Widać, podpierasz ściany, gdy wszyscy inni bawią się na TWOJEJ imprezie.
-Nie mam ochoty na zabawę, najchętniej poszłabym sobie, ale nie mogę... Jeszcze tego nie było, aby ktoś uciekł z promocji płyty. Posiedzę sobie do północy i pojadę do domu.-Wtedy muzyka zmieniła się na wolną.
-Zatańczysz?-Justin podał mi rękę z uśmiechem.
-Ale...-Już chciałam odmówić, ale zrobił taką smutną minę.-No, dobrze.-Poszłam z nim na parkiet, on złapał mnie w talii, a ja zaplotłam swoje ręce wokół jego szyi. Popatrzałam w jego oczy, on patrzył się w moje, czułam jak się rumienię.
-Ładnie wyglądasz jak się rumienisz...-Stwierdził.
-Dzięki.-Po chwili muzyka ucichła, wypuścił mnie z uścisku.-Idę na zewnątrz, zaraz wracam.-Chciałam się trochę przewietrzyć, w środku było bardzo duszno. Wyszłam na zewnątrz, gdy nagle ktoś od tyłu złapał mnie za buzię i od tyłu za ręce widziałam tylko auto z otwartymi drzwiami. Próbowałam się wyrywać, ale nie miałam siły zaczęłam płakać....

1 Rozdział

*Oczami Megan*
-Świetnie Ci poszło!-Mój menadżer poklepał mnie po plecach z uznaniem.-Jestem pewien, że ta piosenka będzie hitem...-Stwierdził, właśnie skończyłam nagrywać moją urodzinową piosenkę "BIRTHDAY" została specjalnie kręcona na moje 19 urodziny, które odbędą się niedługo. Odbędzie się Hollywoodzka impreza!
















-Dzięki, George(Dżordż)! Mi też się strasznie podoba, świetny koniec mojej płyty! Jeszcze tylko to spotkanie jutro oraz sesja i koniec pracy! Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, ta płyta będzie wyjątkowa...-Stwierdziłam zadowolona.
-Skarbie, choć tu na chwilę musimy coś jeszcze zrobić!-Zawołała mnie Basia, moja stylistka. Podeszłam do niej i ją przytuliłam byłam w wyśmienitym humorze!
-O co chodzi?-Zapytałam ciekawa.
-Musimy omówić w co ubierzesz się na jutrzejszą imprezę, musimy się spotkać jutro przed spotkaniem to cię przygotuję... Musisz wyglądać olśniewająco, to będzie podsumowanie twoje trzeciej płyty! Bardzo ważne wydarzenie w twoim życiu, musisz je zapamiętać do końca twoich dni.Nawet nie wiesz jak jestem z ciebie dumna...-Westchnęła.
-Dziękuje ci bardzo... Nawet nie wiesz jakie to dla mnie wszystko jest ważne, spotkanie zaczyna się o 19:00 więc myślę, że gdzieś o 17:30, możemy się spotkać, wcześnie ale muszę być tam jako jedna z pierwszych.
-Oczywiście, to do zobaczenia jutro!-Pocałowała mnie w policzek i poszła w swoją stronę, a ja tylko uśmiechnęłam się do siebie. Byłam zadowolona z siebie i całej załogi, jutro to spotkanie, sesja i mam miesiąc wolnego później parę wywiadów i trasa. Jeszcze nie wiem co mnie dalej czeka, ale wiem że coś na pewno mój menadżer uwielbia pracować... Po tej chwili namysłu chwyciłam torebkę i ruszyłam ku wyjściu. Oczywiście na zewnątrz czekali paparazzi, uśmiechałam się tylko, nie odpowiadałam na ich pytania. Zobaczyłam moich ochroniarzy i ruszyłam do auta. Wsiadłam do niego i przywitałam się.
-Cześć, Meg! Słyszałem, że skończyłaś płytę, gratulację na pewno kupię ją jako pierwszy.-Powiedział wyszczerzony Rick.
-Dziękuje bardzo, słodki jesteś...-Powiedziałam żartując.-Możesz mnie podwieźć teraz do moich rodziców?-Zapytałam ze słodkim uśmiechem.
-Dla ciebie wszystko, jakie plany na dzisiaj?
-Pojadę do rodziców, zjem z nimi obiad, a później.Hmmm... Może zaproszę do siebie Ashley i pooglądmy filmy.-Stwierdziłam.
-Nie chcesz za imprezować? Wyrwać chłopaka?-Zapytał wciąż uśmiechnięty.
-Rick, prosiłam żeby nikt nie zaczynał tego tematu.-Powiedziałam stanowczo.-Mam dosyć facetów i nie zamierzam się umawiać. Obiecałam to Georgowi...
-A co ma do tego Geo?
-To, że nie chce, abym znowu się załamała! Przez dwa tygodnie nie wychodziłam z domu, a przez następne dwa nikt nie mógł się ze mną porozumieć!-Wybuchnęłam nieoczekiwaną złością.
-Przepraszam, Megan.O, już jesteśmy!-Szybko wyszłam z auta i ruszyłam ku domowi, gdy tylko się odwróciłam po moim policzku spłynęła pojedyncza łza, szybko ją otarłam i zapukałam do drzwi. Po chwili ukazała się w nich moja mama.
-Witaj, kochanie!-Mocno mnie przytuliła.-Jak ja cię długo nie widziałam, strasznie schudłaś więc świetnie trafiłaś akurat nakładałam obiad!-I wepchnęła mnie do domu, uśmiechnęłam się tylko.
-Przyszłam, aby się pochwalić...
-Zapowiada się ciekawie, słucham się skarbie?-Uśmiechnęła się.
-Skończyłam nagrywać swoją płytę i przyszłam, żeby spędzić z wami trochę czasu... Zaniedbywałam was, nie mogłam przyjść nawet na twoje urodziny... Bardzo cię za to przepraszam.
-Ależ kochanie to nie twoja wina, że ten...-Już chciała coś powiedzieć, ale się powstrzymała.-Chłopa cię skrzywdził, pierwsza miłość zawsze boli i każdy musi ją przeżyć.-Przytuliła mnie i po chwili podała obiadek. Mmmm...-Nie wiem czemu, ale zrobiłam twoją ulubioną zupę, może moja intuicja podpowiedziała mi, że do mnie przyjedziesz?-Puściła do mnie oczko.
-Kocham twoją intuicję!-Zaśmiałam się.Zjadłam obiad i pogadałam jeszcze trochę z moją rodzicielką, około godziny 18 wyszłam z jej domu.-Już trochę za późno, żeby dzwonić do Ashley...-Westchnęłam, może nie było za późno, ale pewnie miała inne plany jest piątek wieczór, a Ash jest imprezowiczką... Albo zabawi się ze swoim chłopakiem, ja za to idę ciemną ulicą, zupełnie sama... Dlaczego ja mam takiego cholernego pecha do chłopaków? Dlaczego oni uwielbiają mnie ranić?