-Księżniczko...-Westchnął i dotknął mojego policzka, byłam całkowicie
zdezorientowana. George był dla mnie jak starszy brat, miał tylko 25
lat, 6 lat różnicy było między nami. Próbowałam się odsunąć, ale ona
złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Zaczął mnie zachłannie
całować.-Mówiłem, że pożałujesz..-Powiedział w przerwie kiedy mnie
całował. Nie miałam nawet jak się odsunąć, wziął mnie na ręce i wszedł
po schodach. Byłam w jego domu już nie raz, on kierował nas... O nie!
Wtedy właśnie otworzył drzwi od sypialni. Już domyślałam się do czego
zmierza...
-George nie!-Prosiłam, a po moich policzkach zaczęły spływać słone łzy. On popchnął mnie na łóżko.
-Wiem przecież, że tego chcesz...-Powiedział i zaczął rozpinać moją sukienkę, źle się to skończyło.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Oczami Justina*
Gdzieś o drugiej nad ranem wyszedłem z imprezy, pojechałem do siebie do domu i rzuciłem się na łóżko... Spałem do godziny 13, od razu chwyciłem po telefon, chciałem zadzwonić do Megan i zapytać jak się czuje, ale jej telefon był wyłączony.
-No, cóż później spróbuje...-Westchnąłem i ruszyłem zrobić sobie śniadanie.
*Oczami Megan*
Leżałam w łóżku, całkiem naga z moim menadżerem, który mnie zgwałcił... Jak się czuje? Czuje obrzydzenie do siebie i całego świata! Nie mam jak się ruszyć, ponieważ Geo bał się, że mu ucieknę, cały czas miałam związane ręce, on się do mnie przytulał robił co chciał, a ja nic nie mogłam zrobić. Nie wiem, która godzina, wiem że późna wogóle nie mogłam spać. Wiem, że teraz będzie ze mną jeszcze gorzej niż po tamtym rozstaniu z chłopakiem... Chciałabym stąd uciec, mam nadzieję, że media niczego się nie dowiedzą, to byłoby straszne. Z tych moich rozmyślań wyrwał mnie George.
-Witaj, kochanie...-Delikatnie pocałował mnie w usta.
-Po co to zrobiłeś?-Zapytałam spokojnie.-Myślałam, że jesteś moim przyjacielem i menadżerem, a ta o co zrobiłeś...-Po moim policzku zaczęły spływać łzy.
-Meguś, pracujemy ze sobą tak długo, a ty wogóle nie zwracałaś na mnie uwagi, a ja jestem facetem i mam swoje potrzeby... Poza tym przed wczoraj gadałem z Justinem przez telefon. Chciał cię skrzywdzić, nie mogłem na to pozwolić...
-Ale tego nie zrobił, a ty gdybyś mnie kochał nie dałbyś mi cierpieć!
-Cierpisz?-Zapytał rozżalony.
-Od wczorajszego wieczoru, mam związane ręce, zdrętwiały mi... Bardzo cię proszę, pomóż mi...-Błagałam szczerze.
-Zrobię to dla ciebie.-Złapał mnie od tyłu i rozwiązał mi ręce, chciałam je zobaczyć. Były całe czerwone, może nawet trochę sine. Blizny na pewno zostaną.
-Dziękuje...
-Skarbie, dla ciebie wszystko.-Powiedział miło.
-Wypuścisz mnie stąd?-Zapytałam z nadzieją.
-Naprawdę bym chciał, ale nie mogę mogłabyś mnie zdradzić policji, a ja nie mogę na to pozwolić...
-To co ze mną zrobisz?-Zapytałam przerażona.
-Na razie zostaniemy tutaj, ale niedługo wyjedziemy tam gdzie nikt nie będzie NAM przeszkadzał.-Nie wierzyłam, że to słyszę musiałam coś zrobić wydostać się stamtąd.
-Ci mięśniacy są w domu?-Cień szansy przeleciał mi przed oczami.
-Nie ma ich, muszę się zbierać.-Stwierdził patrząc na zegarek.-Nie martw się niedługo wrócę, drzwi będą pozamykane, a okna zasłonięte od zewnątrz.-Uśmiechnął się.
-Oczywiście, mogę iść do łazienki?-Miałam już obmyślony całkiem mądry plan, modliłam się, aby wszystko poszło zgodnie.
-Pewnie.-Podał mi moje ubrania?
-Skąd je masz?-Zapytałam ździwiona.
-Mięśniacy.-Zaśmiał się.-Rano byli u ciebie i zabrali twoje rzeczy.
-Okey...-Ruszyłam do łazienki, usłyszałam jak zamykał na dole drzwi. Wyszłam z niej, ubrana.-Teraz albo nigdy.-Powiedziałam na głos. Ruszyłam do salonu, gdzie było okno... Jak wiadomo rolety "antywłamaniowe" nie są bardzo wytrzymałe. Plan jest taki: Muszę wybić okno, a później rozwalić jakimś sposobem rolety. Można je pociąć, teraz jestem wdzięczna mojemu starszemu bratu, że opowiadał mi takie rzeczy jak byłam młodsza. Zaczęłam robić swoją robotę, było dosyć ciężko, dzięki bogu udało się! Szybko podbiegłam pod płot, który mój menadżer dzielił z jakimiś ludźmi. Wspięłam się i przeskoczyłam go, podbiegłam do drzwi i zaczęłam do nich dzwonić, pukać robiłam wszystko, aby szybko mi otworzyli. Otworzyła mi kobieta miała z 60 lat.
-O co chodzi?-Zapytała z uśmiechem, a ja zaczęłam płakać.
-Mo, mogę wejść?-Zapytałam chlipiąc.
-Oczywiście...-Poprowadziła mnie do salonu.-Ja cię skądś dziewczyno kojarzę, chyba z telewizji.
-Nazywam się Megan Sparks, tam w domu obok jeden męszczyzna mnie...Mnie...Zgwałcił.-Ostatnie słowo powiedziałam, szeptem.
-Już dzwonię na policję!-Wybuchnęła staruszka i biegiem poszła po telefon, wszystko wytłumaczyła policji.
-Przepraszam panią, mogę telefon?-Chciałam zadzwonić po Justina, jego telefonu nauczyłam się wczoraj przed promocją...
-Proszę, skarbie...Ja pójdę zaparzyć ci melisski.-Podziękowałam i wykręciłam numer.
-Halo?-Powiedział szatyn.
-Justin...-Powiedziałam łkając.
-Megan, Megan co się stało?
-George mnie... On... Proszę przyjedź po mnie...-Zaczęłam płakać na głos, a staruszka pogłaskała mnie po plecach.
-Dobrze, gdzie jesteś?-Usłyszałam tylko, że coś bierze, podałam adres i czekałam, staruszka cały czas przyglądała się mi ze współczuciem. Po 15 minutach przyjechał Justin, jak tylko go zobaczyłam szybko podbiegłam i przytuliłam się do niego.A staruszka wtedy walnęła go po głowie.
-Ałłłłłł...-Zajęczał.-Za co to było?-Zapytał masując głowę.
-Jak mogłeś nie pilnować swojej dziewczyny i pozwolić, aby stało się jej coś takiego?!
-Ale co się stało?-Zapytał zaskoczony, patrząc na mnie.
-Przecież ją zgwałcili!-Krzyknęła staruszka.I w tym momencie przyjechała policja, obstawiła dom Georga, ale tak żeby ich nie było widać i czekali... Przyszedł także po mnie, zabrał mnie do radiowozu i zawiózł do szpitala na badania... Okazało się, że jestem w bardzo złym stanie psychicznym i będę musiała tam zostać tydzień. Położyłam się w łóżku, gdy przyszedł Justin patrzył się na mnie ze współczuciem.
-To był George, prawda?-Bardziej stwierdził niż zapytał.
-Powiedział. że tego pożałuje... To było straszne!-Wybuchłam płaczem,
-Ćśśśśśśś, jestem przy tobie...-Uspokajał mnie jak małą dziewczynkę w jego ramionach czułam się bezpieczna wtedy do mojej głowy wpadły słowa Geo "Chciał cię skrzywdzić" jednak coś mi mówiło, że to niemożliwe. Ufałam mu...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Trochę nudne wiem, ale moja wena z rana mnie opuściła, miałam wogóle inny pomysł, ale nie mogłam się skupić. Postaram się to jeszcze jakoś naprawić, a teraz dobranoc ;*
co ty gadasz zajebisty :*
OdpowiedzUsuńdawaj następny :)
Jeeest meeeeeega!!!!!! :***
OdpowiedzUsuńTo jest świetne . Hmm...co robisz że masz komentarze pod rozdzialami ?
OdpowiedzUsuńMój bloog ma sporo wyświetlen ale zero komentarzy czemu ? ? ?
Naprawdę nie wiem, co robię ;D Dziewczyny piszą to z własnej woli, za dziękuje. Mogłabyś mi wysłać link do bloga na pocztę ola.fitas@o2.pl? Uwielbiam czytać blogi, one dają mi trochę weny, jak będę miała czas to przeczytam czyli w nocy hah Teraz zabieram się za nowy rodział!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia Olla ♥
spoczko . Z wielką przyjemnąścią . Oczywiście nie bd taki Dobry jak Twój ale od czegoś się zaczyna . ♥
OdpowiedzUsuńI love you Sister ♥